piątek, maja 31, 2013

DECUBAL intensive cream- intensywny odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, maja 31, 2013 5 komentarze
Już jakiś czas temu zgłosiłam się do testowania kosmetyków Decubal na Facebooku. Zostałam zakwalifikowana i w moje ręce trafiło 11 produktów tej firmy. Z całej paczki krem pod oczy i krem do cery dojrzałej wybrała sobie mama, siostra testuje natomiast obecnie krem do rąk i balsam do ust. U mnie na pierwszy ogień poszedł intensywnie odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej:





OPAKOWANIE: niewielka tubka zamykana na zatrzask. Jedyne do czego mogę przyczepić się w opakowaniu to zbyt mały otwór przez który wydobywamy krem (produkt jest po prostu bardzo treściwy i gęsty i ciężko go wydostać)

ZAPACH: produkt jest niby bezzapachowy, ale swój zapach posiada. Nie jest jakiś drażniący czy b.intensywny.

KONSYSTENCJA: bardzo treściwa, gęsta, lekko tłustawa

POJEMNOŚĆ: 100ml

CENA: około 20 zł.

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Krem regenerujący do skóry atopowej i uszkodzonej. Chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Bogaty w lipidy. Zmiękcza suchą i popękaną skórę, odbudowuje naturalną barierę ochronną skóry dzięki zawartości ceramidów, witaminy B3 i olejku jojoba. Bezzapachowy. Nie zawiera konserwantów.Zawartość substancji tłuszczowych 71%.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Zacznę od tego, że mam skórę suchą. Najbardziej kłopotliwymi partiami ciała jest twarz, zaraz potem nogi i stopy. Krem ten stosuję głównie na te dwie dolne części ciała. Bardzo dobrze nawilża i zmiękcza. Jest dość tłusty i b.treściwy. Pozostawia delikatny film, jednak przy aplikacji na noc zupełnie mi to nie przeszkadza. Trochę ciężko wydobyć go z opakowania. Co do zapachu, to mimo że na opakowaniu napisane jest "bezzapachowy" czymś tam pachnie. Z pewnością jest to kwestia składników. Duży plus za brak konserwantów.

A Wy używałyście kosmetyków DECUBAL? Który produkt przypadł Wam najbardziej do gustu, a który najmniej?

czwartek, maja 30, 2013

KIKO nail lacquer nr 389

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, maja 30, 2013 8 komentarze
Będąc ostatnio we Francji po raz pierwszy odwiedziłam salon KIKO. Dla zainteresowanych byłam w centrum handlowym w Lille (miasto na północy zaraz przy granicy z Belgią). Sam salon podobny jest trochę do Inglota (chyba przez prawie identyczne wyeksponowanie kosmetyków i kolorystykę). W Kiko znajdziemy między innymi pomadki, błyszczyki, cienie, kredki no i lakiery. A że z kolorówką jestem trochę na bakier (nie używam cieni ani kredek, pomadki stosuję niezwykle rzadko) padło na lakier do paznokci (a dokładnie dwa- jeden dostała siostra). Dla siebie wybrałam numer 389:




Na zdjęciu wyszedł bardziej jak niebieskawy, jednak jest to ewidentnie mięta.

OPAKOWANIE: bardzo prosta buteleczka, która zawiera 11ml produktu

PĘDZELEK: raczej standardowy- niezbyt szeroki ani niezbyt długi. Niestety z aplikacją jest spory kłopot, ale o tym później...

CENA: 2,5 euro

KOLOR: na zdjęciu wychodzi jak niebieski, a jest to mięta


APLIKACJA: oj ciężko... niestety lakier strasznie smuży :( Wydaje mi się, że to przypadłość tego konkretnego koloru, bo drugi odcień (jasny róż 376 nakłada się bez większych problemów).

TRWAŁOŚĆ: na moich paznokciach 2 dni

Niestety mimo pięknego koloru lakier strasznie smuży. Wygląda to dość nieestetycznie. Produkt schnie szybko. Do pełnego krycia potrzebne są dwie warstwy (grubsze...).  Trwałość dość kiepska. Efekt końcowy przypomina mi trochę pomalowanie paznokci farbą :( (jeśli nałożymy go mało precyzyjnie).Nie zrażam się jednak i z chęcią wypróbuję inne odcienie, gdyż wydaje mi się, że po prostu moja mięta jest tak felerna.


A Wy macie w swoich zbiorach lakiery Kiko? Co o nich sądzicie?

środa, maja 29, 2013

L'Biotica BIOVAX- intensywnie regenerujący szampon do włosów słabych ze skłonnością do wypadania

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, maja 29, 2013 8 komentarze
Cześć dziewczyny! Tak wiem, nie było mnie tu kilka dobrych dni. Niestety nie mam teraz za dobrego okresu. Obecnie jestem chora... Nie chcę Was jednak zaniedbywać i dziś przychodzę z recenzję szamponu L'Biotica. Swojego czasu używałam ich maski do włosów i byłam naprawdę zadowolona (najbardziej polubiłam tą z proteinami mlecznymi). Czy szampon również przypadł mi do gustu? Zapraszam na recenzję:

OPAKOWANIE: kartonowe pudełko w którym kryje się biała butelka z nieprzeźroczystego plastiku. Zamyka się ją na standardowy "pstryczek". Butelka dobrze leży w dłoni bo jest dość płaska.


ZAPACH: ciężko mi go do czegokolwiek porównać, ale jest dość wyrazisty. Utrzymuje się również jakiś czas na włosach.

POJEMNOŚĆ: 200ml (mniej niż w standardowym szamponie)

KONSYSTENCJA: Jest w sam raz- ani za gęsta, ani zbyt rzadka. Dobrze się nakłada. Szampon ma kolor biały.

CENA: standardowa cena tych szamponów w Super Pharm to 19,99 zł, ja kupiłam go w promocji za 12,99 zł.

SKŁAD: Nie zawiera substancji drażniących: parabenów, SLS, SLES, glikolu propylenowego.

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA:

Biovax to gwarancja zdrowych włosów! Dzięki zawartości naturalnych ekstraktów, witamin i substancji ochronnych:

-kompozycja skoncentrowanego soku z liści Aloe Vera oraz Witaminy PP, pobudza mikrocyrkulację krwi ułatwiając transport substancji odżywczych i tlenu do cebulek włosa. Zatrzymuje wypadanie włosów, stymuluje je do wzrostu. 

-Łagodne emolienty zabezpieczają przed utratą wilgoci, utrzymując naturalną barierę lipidową skóry głowy. Zmiękczają włosy sprawiając, że stają się elastyczne i bardziej podatne na układanie

-Ekstrakt z henny ułatwia aktywnym składnikom wnikanie do wnętrza włosa i jego cebulki

Efekt na włosach: mocne zdrowe włosy. Mniejsza skłonność do wypadania. Włosy lśniące, lekkie i nawilżone.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Niestety się zawiodłam. Po umyciu włosów tym szamponem są strasznie sianowate i ciężko je rozczesać. Poza tym mam wrażenie, że wyglądają jak niedomyte. Na drugi dzień jest już naprawdę źle. Szampon jest bardzo niewydajny- nie chce się pienić. Jeśli chodzi o zahamowanie wypadania włosów, to absolutnie niczego takiego nie zauważyłam. Nie potrafię chyba znaleźć żadnego plusa w tym produkcie. Nie skuszę się już więcej na szampon z Biovaxu. Jeśli będę chciała kupić coś bez SLS to z pewnością sięgnę po szampon Babydream. Nie jest idealny, ale sprawdza się o wiele lepiej niż ten recenzowany dziś...

A Wy miałyście styczność z szamponami L"Biotica Biovax? Może inne wersje sprawdzają się lepiej?


piątek, maja 24, 2013

Dermophil- stick reparateur. Francuski balsam do ust

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, maja 24, 2013 5 komentarze
Dziś chcę Wam przybliżyć produkt, który uratował moje usta podczas ostatniego pobytu we Francji. Z suchymi ustami i wiecznymi skórkami borykam się już jakiś czas. Do tego zmiana wody i klimatu przyczyniła się do pojawienia okropnych zajadów... Musiałam szybko coś na to zaradzić i zakupiłam sztyft Dermophil:


OPAKOWANIE: klasyczny wysuwany sztyft, który wykonany jest z bardzo trwałego plastiku. Dodatkowo produkt był oczywiście zapakowany w kartonik.

ZAPACH: delikatny, taki miętowo-ziołowy (kojarzy mi się trochę z jakimiś lekami)

POJEMNOŚĆ: 3,5 g (to dość mało w porównaniu do innych sztyftów i tego typu balsamów)

CENA: dokładnie nie pamiętam, ale coś około 4 euro

KONSYSTENCJA: produkt nie jest ani za miękki ani zbyt twardy- bardzo dobrze się rozprowadza

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: producent zapewnia regenerację ust i ich ochronę. Zawiera masło karite, witaminę E i filtry UVA-UVB

SKŁAD: Alpha, Bisabolol Naturel, Vitamine E, Beurre De Karité, Filtres Solaires UVA UVB, Base Protectrice.Hydrogenated Polyisobutene, Cera Microcristallina, Rice Bran Wax, Cetearyl Stearate, Butyrospermum Parkii, PPG 5 Lanolin Alohol Ether, Caprylic/Capric Triglyceride, Stearyl Dimethicone, 4 Methylbenzylidene Camphor, Tocopheryl Acetate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Bisabolol, Parfum, BHA.

MOJA OPINIA: sztyft ten naprawdę poprawił stan moich ust i rozprawił się z zajadami. Świetnie nawilża i pielęgnuje. Nie mam w końcu problemu z suchymi skórkami. To chyba pierwszy taki produkt, który w tak szybkim czasie naprawdę zadziałał. Obecnie jest moim ulubieńcem i nie zamieniłabym go na nic innego. Wygląda dość niepozornie, ale działa :) Niestety z tego co widzę jest dość trudno dostępny (widziałam go na ebayu, ale koszty wysyłki są 10 razy większe od kosztów samego sztyftu...). Jeśli jednak któraś z Was ma możliwość jego zakupu to nawet się nie zastanawiajcie!
 

środa, maja 22, 2013

Fuss Wohl Welness mit limette- sól do kąpieli stóp

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, maja 22, 2013 5 komentarze
W okresie kiedy zaczyna robić się naprawdę ciepło po całym dniu lubię zrobić sobie domowe SPA dla stóp. Jednym z produktów jakie używam regularnie w tym celu są sole. Świetnie odprężają, pielęgnują i pięknie pachną. Ostatnio skończyła mi się sól z Farmony (miałam ją jeszcze od zeszłego lata), tym razem postawiłam na Rossmannowską serię Fuss Wohl:



OPAKOWANIE: niewielki plastikowy słoiczek. Niestety sól nie była zabezpieczona żadnym foliowym wieczkiem (z drugiej jednak strony dzięki temu mogłam sobie ją powąchać :))

ZAPACH: po rozpuszczeniu w wodzie znacznie przyjemniejszy aniżeli w opakowaniu. Zapach jest cytrusowo-mentolowy- bardzo energetyzujący i świeży.

WAGA: 300g

CENA: ok 8zł

WIELKOŚĆ KRYSZTAŁKÓW: Sól jest dość drobna jak widać na zdjęciu.

ZASTOSOWANIE: Do 3-5 litrów ciepłej wody wystarczy wsypać łyżkę stołową soli, a następnie moczyć stopy przez 10-20 minut.

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Sól do kąpieli zapewnia stopom odprężenie. Zawartość oliwy z oliwek oraz z ekstraktów soi pielęgnują delikatną skórę stóp. Specjalne połączenie substancji czynnych, limetki, olejku z pomarańczy, mentolu oraz kamfory zapewnia stopom przyjemne uczucie chłodu oraz działa energetyzująco na stopy.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: to najlepsza sól jaką miałam . Przede wszystkim bardzo polubiłam ten energetyzujący zapach- odświeża i relaksuje. Zauważyłam też, że przy regularnym jej stosowaniu moje stopy wyglądają lepiej- są zdecydowanie bardziej miękkie, a wszelkie nagniotki czy pęcherze zdarzają się co raz rzadziej. Polecam serdecznie zwłaszcza osobom, które spędzają cały dzień aktywnie. Uważam, że w ciepłe dni jest niezastąpiona. Opakowanie wydaje się być niewielkie (większość soli ma około 500g), jednak wystarczy naprawdę jedna łyżka produktu.

A Wy miałyście tą sól? Jak dbacie o stopy w cieplejsze dni? Czego używacie?

wtorek, maja 21, 2013

Puder Babydream jako suchy szampon

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, maja 21, 2013 6 komentarze
Dziś chcę napisać Wam kilka słów o pudrze Babydream, który jest już dobrze znany w blogowym świecie. Głównie z tego, że ma naprawdę wiele zastosowań. Ja używam go przede wszystkim jako zamiennik suchego szamponu. Czy jestem zadowolona?


OPAKOWANIE: niewielkie opakowanie z miękkiego plastiku. Po bokach lekko wyprofilowane by produkt dobrze leżał w dłoni.

ZAPACH: bardzo delikatny

POJEMNOŚĆ: 100g

CENA: ok 5zł drogeria Rossmann

SKŁAD: produkt zawiera talk mineralny, olejek oliwkowy i alantoinę. Nie zawiera konserwantów i barwników.

PRZEZNACZENIE: puder tak naprawdę jest przeznaczony do ochrony przed podrażnieniami i odparzeniami skóry niemowlęcia. Jest on jednak na tyle uniwersalny, że można stosować go do pielęgnacji ciała (w tym zapobieganiu podrażnień po goleniu itd.). Ja używałam go do tej pory tylko jako zamiennik suchego szamponu.

MOJA OPINIA: jako alternatywa dla suchego szamponu puder ten sprawdza się naprawdę dobrze. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem z niego zadowolona o wiele bardziej aniżeli z suchego szamponu z Isany, jaki stosowałam do tej pory. Puder przede wszystkim nie bieli aż tak włosów. Bardzo łatwo jest go wyczesać lub pozbyć się za pomocą suszarki. Ładnie pachnie i jest wydajny. Sam efekt utrzymuje się do kilku godzin. Włosy są odświeżone i znacznie lepiej się prezentują. Ma bardzo przyjemny, delikatny zapach (w przypadku Isany był dość duszący).

Do suchego szamponu z Isany raczej już nie wrócę skoro mam produkt o lepszym działaniu, przyjemniejszym zapachu, milszej dla portfela cenie i świetnej wydajności.

A Wy miałyście okazję stosować ten produkt? W jaki sposób go wykorzystujecie?

niedziela, maja 19, 2013

Moje kosmetyczne obserwacje we Francji :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, maja 19, 2013 7 komentarze
Cześć dziewczyny! Wracam po tygodniowej przerwie. Jeśli śledzicie mój fanpage na Facebooku to na pewno wiecie, że ostatnie kilka dni spędziłam we Francji. Dziś chciałabym podzielić się z Wami kilkoma moimi obserwacjami dotyczącymi kosmetycznego świata w tym kraju.

Na początek trochę nie w temacie chciałam pokazać Wam absolutnie typowo francuskie ciasteczka macaroons ( tak to te, które widniały na opakowaniach zimowej edycji żeli pod prysznic Balea). Są to kruche ciacha (coś jak beza, ale bazę stanowią zmielone migdały) przełożone różnego rodzaju kremami. Przyznam, że najbardziej zasmakowały mi chyba te ciemnoróżowe (malinowe). Jeśli kiedyś będziecie we Francji koniecznie spróbujcie! 

Tymczasem wracam do tematu: kosmetyków we Francji...

Zacznijmy od tego, że we Francji nie ma typowych drogerii jak Rossmann, Hebe czy Natura. Zaopatrywać w kosmetyki (zarówno te do pielęgnacji jak i kolorówki) możemy w supermarketach (są tam całe szafy L'Oreal, Bourjois, Maybelline) jak i perfumeriach typu Sephora czy Douglas.

Znajdziemy tam dużo kosmetyków, które są w Polsce (z moich obserwacji "rządzi" L'oreal , jeśli chodzi o włosy zdecydowanie Garnier), ale również i całe linie produktów do pielęgnacji, jakich w Polsce szukać na próżno. Mam tu na myśli np. Le Petit Marsilies klik! (w ich ofercie są m.in. szampony, maski, odżywki do włosów, mydełka, balsamy, olejki czy masła) czy serię kosmetyków dostępnych tylko w Carrefour Nectar of Nature klik! (również żele pod prysznic, mydła, produkty do twarzy, włosów i ciała). Próbowałam żelu pod prysznic i mydełka do rąk z tej linii i muszę przyznać, że kosmetyki te mają obłędne i absolutnie niechemiczne zapachy!

Jeśli chodzi o sklepy i salony jednej marki kosmetycznej to zawitałam do Kiko skąd przytaszczyłam 2 lakiery do paznokci (dla siebie wybrałam miętę, na prezent natomiast pastelowy róż). Cena takiego lakieru to 2,5 euro także myślę, że bardzo przystępna. Lakier ma absolutnie piękny kolor niestety strasznie smuży :( Może zależy to od koloru i wybrałam sobie taki felerny egzemplarz. Miętka z Kiko na pewno pojawi się na blogu i poświęcę mu osobną recenzję. Kolejnym sklepem jest Lush, który jednak z powodu cen (sprawdzałam ceny są znacznie wyższe niż w angielskim Lushu) ominęłam w swoich zakupach. Kto wie, może jednak kiedyś się jeszcze skuszę! 

Nieco przypadkiem (albo z konieczności) odkryłam świetny produkt do pielęgnacji ust. Jest to mianowicie Dermophil klik!. Świetnie poradził sobie z moimi spierzchniętymi i wiecznie suchymi ustami. Dodatkowo pomógł zwalczyć moją wieczną zmorę jaką są zajady (niestety zmiana miejsca -mam tu na myśli inną wodę w kranie) już powoduje u mnie ten problem... Smarując kilkakrotnie tym sztyfem zmienione miejsca już po 2 dniach zauważyłam naprawdę sporą poprawę. Niestety nie jest dostępny na allegro ani nie widziałam go w żadnym sklepie online. Jeśli jednak macie dostęp do francuskich kosmetyków warto po niego sięgnąć. Oczywiście planuję go przedstawić Wam szczegółowo w jednym z postów.

Tymczasem kończę ten post, bo dość znacznie się rozpisałam. Jeśli macie jakieś konkretne pytania dotyczące kosmetyków we Francji piszcie, jeśli będę tylko w stanie na pewno odpowiem!

piątek, maja 10, 2013

Nivea delikatny płyn do demakijażu oczu

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, maja 10, 2013 11 komentarze
Jakiś czas temu pisałam Wam od dwufazowym płynie do demakijażu oczy z Nivea. Akurat złożyło się tak, że obecnie używam również Nivei, ale tym razem już klasycznej wersji:






OPAKOWANIE: niewielka, przeźroczysta buteleczka

POJEMNOŚĆ: 125ml

CENA: 8,99zł (promocja Kaufland)

ZAPACH: bardzo przyjemny, delikatny

KONSYSTENCJA: wodnista- jak na płyn do demakijażu oczu przystało :)

PRODUKT NALEŻY ZUŻYĆ: w ciągu 12 miesięcy

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Nivea delikatny płyn do demakijażu oczu wzbogacony w prowitaminę B5: efektywnie usuwa tusz do rzęs, nawilża i pielęgnuje wrażliwe okolice oczu, nie pozostawia tłustej warstwy. Zobacz i poczuj piękną skórę: wrażliwa skóra wokół oczu jest oczyszczona, co sprawia, ze wygląda pięknie i gładko, a rzęsy są zadbane.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: nie podrażnia oczu co jest dla mnie sprawą pierwszorzędną. Całkiem dobrze radzi sobie również z tuszem (Lovely, Maybelline- żaden nie jest wersją wodoodporną). Nie powoduje również wzmożonego wypadania rzęs. Jego wadą, identyczną zresztą jak przy jego dwufazowym bracie jest fakt, że ma słabą wydajność. Wolę go jednak od jego poprzednika, gdyż nie pozostawia tej tłustej warstwy. Dosłownie od razu po zmyciu oczu możemy nakładać makijaż jeszcze raz. 

Kolejnym produktem jaki będę testować jest Bioderma Sensibio. Muszę przyznać, że jestem jej bardzo ciekawa. A jak u was spisuje się różowa Bioderma?


środa, maja 08, 2013

REGENERUM- serum do paznokci

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, maja 08, 2013 12 komentarze
Dziś chcę Wam napisać o produkcie, który stosuję już od miesiąca. Mam na myśli serum Regenerum, które ma za zadanie kompleksowo pielęgnować płytkę paznokcia oraz otaczający go naskórek.


OPAKOWANIE: serum dostajemy zapakowane w mały kartonik. Sam produkt znajduje się w tubce, która zakończona jest niewielkim pędzelkiem.

POJEMNOŚĆ: 5ml

CENA: ok 15-20zł

ZAPACH: praktycznie niewyczuwalny

KONSYSTENCJA: tłusta, oleista

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Regenerum, regeneracyjne serum do paznokci to starannie dobrana kompozycja czterech składników naturalnego pochodzenia: oleju z orzeszków makadamia, oleju ze słodkich migdałów, oleju z pestek winogron oraz oleju cytrynowego, wzbogaconych witaminami A i E.Razem zapewniają kompleksową pielęgnację płytki paznokcia oraz otaczającego naskórka. Serum wzmacnia, nawilża i regeneruje płytkę paznokcia. Dzięki wysokiej zawartości odżywczych olejków nawet kruche i łamliwe paznokcie odzyskują naturalną elastyczność, stają się mocne, zdrowe i odporne na uszkodzenia. Dodatkowo zastosowane w preparacie witaminy A i E chronią przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. a olejek cytrynowy wpływa na rozjaśnienie przebarwień, przywracając paznokciom naturalny i piękny wygląd.



MOJA OPINIA: Moje paznokcie po codziennym stosowaniu tego serum są zdecydowanie w lepszej kondycji. Przede wszystkim płytka wygląda naturalnie, wszelkie przebarwienia po lakierach (niestety często zapominałam o bazie) zniknęły. Paznokcie rosną zdrowe i mocne. Przestały się rozdwajać (choć zawsze, nieważne co stosuję jeden paznokieć na lewej ręce robi mi psikusa i właśnie się rozdwaja... zawsze po prostu ścinam go na krótko...). Zagłębienie w płytce kciuka, które miałam już od jakiegoś czasu (swoją drogą nie wiem jak to się stało) zaczęło powoli znikać. Ogólnie jestem bardzo zadowolona ze stanu paznokci po tej miesięcznej kuracji. Żeby nie było tak kolorowo i zupełnie pozytywnie to mam jedno zastrzeżenie co do samego produktu (nie jego działania): przede wszystkim kiedy serum zaaplikuje się, bardzo wolno się wchłania. Ja robię tak, że po prostu po kilku minutach wmasowuje je w płytę i skórki. Duży plus za skład- serum nie zawiera parabenów, alkoholu ani sztucznych barwników.


REASUMUJĄC:

PLUSY:

-wygodna aplikacja
-dobry skład
-widoczne działanie regenerujące
-wybiela płytkę i sprawia, że wygląda zdrowo
-dobrze wpływa również na naskórek wokół paznokcia 
-wydajny mimo niewielkiej pojemności

MINUSY:

-strasznie powoli się wchłania

Śmiało polecam :) Mam nadzieję tylko, że jeśli przerwę kurację paznokcie nie wrócą od razu do swojego stanu  sprzed używania tego serum.

A Wy dziewczyny stosowałyście Regenerum? Jaka jest Wasza opinia?

poniedziałek, maja 06, 2013

FUSS WOHL- dezodorant do stóp

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, maja 06, 2013 11 komentarze
Dezodorant do stóp to jeden z tych produktów jakie zawsze kupuję, gdy robi się trochę cieplej. Zawsze jest to właśnie ten z Rossmannowskiej serii do pielęgnacji stóp i nóg: FUSS WOHL.


OPAKOWANIE: proste i wygodne. Jedyne do czego mogę się doczepić to zakrętka ze słabego plastiku, która mi pękła (być może komuś z domowników spadł na kafelki w łazience, ale oczywiście nikt się nie przyznał :))

POJEMNOŚĆ: 200ml

CENA: ok 6-7zł (dokładnie nie pamiętam)

ZAPACH: bardzo przyjemny taki mentolowy z nutką cytrusa

ZAPEWNIENIE PRODUCENTA: odświeżający dezodorant do stóp Fusswohl Fuss Deo dzięki nowej formule niezawodnie chroni przez całą dobę, ponieważ zawiera szczególnie skuteczne substancje czynne, które działają antyperspiracyjnie i zapobiegają powstawaniu nieprzyjemnego zapachu stóp.

MOJA OPINIA: w zapewnieniach producenta widnieje moje ulubione stwierdzenie: chroni przez całą dobę. Wolałam tego nie sprawdzać, a po prostu wziąć kąpiel :) Poza tym oczywiście spełnia swoją funkcję w cieplejsze dni. Zaraz po aplikacji czuć przyjemny chłód. Różnica pomiędzy użyciem tego dezodorantu a jego nieużyciem jest znaczna. Nie lubię tylko białej warstwy talku, która pozostaje zaraz po jego użyciu i brudzi ( jeśli je zakładam) czarne skarpetki do balerinek. W Rossmannie jest także specjalny spray do butów, który mam również zamiar przetestować.

A Wy używacie tego typu produktów?

niedziela, maja 05, 2013

Jak spędziłam sobotę?

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, maja 05, 2013 16 komentarze
Sobotę spędziłam wraz ze swoją przyjaciółką. Było trochę sportu, słodyczy, zakupów, relaksu i wspólnego gotowania.

1.SPORT- mając na myśli sport wybrałyśmy się na mecz piłki ręcznej (taak niestety z uprawianiem sportu nie jestem za pan brat, choć strasznie chciałabym to zmienić...). Jeśli jesteście z Wrocławia czy okolic mogę polecić Wam mecze Śląska Wrocław szczypiornistów. Niesamowite emocje :) Akurat wczoraj zakończyli sezon, ale we wrześniu znów zaczynają się rozgrywki. Mecze odbywają się zawsze w hali Orbita i można zawsze liczyć na spore emocji i dużo atrakcji.

2.SŁODYCZE- nie ma to ja mrożona kawa i kawał pysznego sernika na świeżym powietrzu :)

3.ZAKUPY- bardzo skromne, choć oczywiście nie miałam w planie niczego kupować. 




W moje ręce wpadał basicowa koszulka w bardzo fajnym kolorze (jeszcze kilka lat temu moimi ulubionymi kolorami była biel i czerń. teraz staram wybierać bardziej żywe odcienie- zwłaszcza wiosną i latem) . Bluzka jest z Pull&Bear i kosztowała 25,90. W Parfois kupiłam zestaw perełek dla mamy i kolczyki z kokardkami dla siebie:



Zarówno te z kokardkami jak i zestaw perełek kosztowały po 19,90zł.

4.RELAKS- i oglądanie fantastycznego pokazu multimedialnej fontanny przy Hali Ludowej we Wrocławiu. Wszystkim przy okazji pobytu we Wrocławiu polecam wybrać się na taki pokaz. Pokazy specjalne odbywają się teraz od środy do soboty o 21:30 (lasery, światło, muzyka- są tematyczne), a zwykłe co godzinę ( w rytm muzyki współczesnej, elektronicznej itd.).

5.GOTOWANIE- a raczej smażenie jabłek w cieście cynamonowym przyniosło następujący efekt:

Jabłka w cieście wyszły b.smaczne. Dość mocno cynamonowe, ale takie akurat lubię :) Do ciasta należało dodać odrobinę stopionego masła, także nie trzeba było już smażyć ich w oleju. Polecam!

A Wy jak spędzacie weekend? :)

sobota, maja 04, 2013

Be 4 me!

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, maja 04, 2013 7 komentarze
Be 4 me to zapach, który możecie dostać w Biedronce. Pewnie większość z Was słyszało opinie, że jest to odpowiednik Be Delicious DKNY. Postanowiłam na własnej skórze przekonać się czy tak właśnie jest... Zapraszam więc na krótką recenzję:


OPAKOWANIE: buteleczka, która nie ma żadnej zatyczki. Dodatkowo była dołączona mała biała wstążeczka, ale uważam, że jest ona zbędna i już jej nie mam :) Woda zapakowana jest oczywiście jeszcze w kartonik.

POJEMNOŚĆ: 15ml

CENA: ok 7zł jak dobrze pamiętam

ZAPACH: faktycznie pachnie jak zielone jabłuszko Be Delicious. Moja mama ma właśnie te perfumy więc łatwo było mi zrobić porównanie. Uważam, że jest idealny na lato: świeży, orzeźwiający.



MOJA OPINIA: zapach jest trwały i naprawdę długo się utrzymuje. Nie czuć w nim alkoholu, jak zdarza się to w przypadku tańszych tego typu produktach. Wiadomo, że opakowanie nie jest jakieś wybitnie pięknie, nie ma też zakrętki, co trochę utrudnia noszenie go w torebce, ale za taką cenę jestem skłonna to wybaczyć. Be 4 me jest produkowany przez dość znaną firmę BI-ES.

Próbowałyście tych zapachów z Biedronki? Jakie są Wasze odczucia? Polecam spróbować :)



czwartek, maja 02, 2013

Wczorajszy dzień- kulinarnie i książkowo

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, maja 02, 2013 14 komentarze
W  długi weekend nie jest mi dane ani nigdzie wyjechać ani nie mam jakiś większych planów. Dlatego widząc za oknem tą wstrętną pogodę (wczoraj było dość zimno, a dziś od rana pada) postanowiłam coś upiec. Tym razem nie są to muffinki, a ciastka owsiane, których przepis trochę zmodyfikowałam. Muszę przyznać, że są naprawdę smaczne i wczoraj pochłonęłam kilka większych sztuk :) Wyglądają następująco:


SKŁADNIKI:

-2-3 banany rozgniecione na papkę (można zblendować, ale wystarczy też je zgnieść widelcem)
-1 szklanka mąki
-2 jajka
-2 szklanki płatków owsianych (ja dodałam około 1 i 1/5 a dodatkowo dorzuciłam muesli chrunchy z Biedronki z czekoladą i bananami)
-pół szklanki cukru
-mały cukier waniliowy
-łyżeczka proszku do pieczenia
-dodatki: orzechy, rodzynki, cynamon, czekolada, wiórki itp.

Nie jestem też pewna czy w przepisie nie było też przypadkiem kawałku masła lub 2 łyżek oleju, ale ja przypomniałam sobie o tym, gdy ciacha były już w piekarniku, więc jeśli nie dodacie będzie i tak ok! :)

Wszystkie składniki wystarczy dobrze wymieszać i formować łyżką placuszki (większe lub mniejsze zależy jakie wolicie). Ciacha należy piec w temperaturze 180 stopni przez około 20-25 min. Moje wyszły lekko spieczone, ale nie spalone i są naprawdę smaczne :) Jeśli dodatkowo mąkę pszenną zastąpimy razową czy orkiszową, a cukier biały cukrem brązowym będziemy mieć zdrowszą wersję. Polecam :)





A to książka z którą spędziłam większość wczorajszego dnia:




"Mała Angielka w Paryżu.  Zakochana. I w tarapatach"- C. Sanderson. (książka jest lekko pomięta i zniszczona, bo pochodzi z biblioteki. Jeśli coś mnie strasznie zaciekawi to wtedy kupuję, ale tak staram się wypożyczać). Jest to książka o angielce, która od dziecka marzyła by mieszkać we Francji. Po studiach jej marzenie się spełnia. Mieszka i pracuje w Paryżu, poznaje mężczyznę i ma z nim dziecko. W pewnym momencie za sprawą bloga, który prowadzi (swoją drogą jest to blog istniejący cały czas- Petite Anglaise) jej życie zmienia się o 360 stopni.... Książka bardzo mnie wciągnęła, jeszcze jej nie skończyłam, ale mogę śmiało polecić, jeśli lubicie prawdziwe i lekko napisane historie :)

Drugą propozycją jest "Sama słodycz czyli jak porzuciłam wysokie obcasy i zaczęłam nowe życie we Francji"-K.Wheeler. Zdjęcie okładki wrzucam z sieci, ponieważ książka też pochodzi z biblioteki i jest bardzo sfatygowana:



Tą książkę "pochłonęłam" w sumie w jeden dzień. Opisana jest tu trochę podobna historia (wątek angielki, która wyprowadza się do Francji). Jednak w tym przypadku jest to trzydziestoletnia redaktorka mody, którą nagle rzuca chłopak, a ta postanawia skończyć z życiem w mieście i wyjeżdża do małej wsi, w której kupuje zrujnowany domek. Śmiało mogę polecić tą lekką i kobiecą lekturę. Żałuję, że w mojej bibliotece nie ma kolejnej części, ale postaram się ją kupić czy wypożyczyć gdzieś indziej :)

Dziewczyny! Czy możecie polecić mi jakieś lekkie, wciągające książki w tym stylu? :) Czytałyście którąś z tych pozycji? Jak wrażenia?

środa, maja 01, 2013

Ulubieńcy kwietnia

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, maja 01, 2013 15 komentarze
Dziś chciałabym przedstawić Wam swoich ulubieńców kwietnia. Jeśli chodzi o projekt denko natomiast, to jestem w trakcie zużywania i myślę, że o jego postępie napiszę Wam w chwili kiedy wykończę już wszystko co miałam w planie. Wracając do tematu posta, jak co miesiąc produktów nie ma jakoś wybitnie dużo, ale coś tam się znalazło. Nie przedłużam już i zapraszam na ulubieńców:

1. Lakier piaskowy z P2. To on gościł najczęściej na moich paznokciach w tym  miesiącu. Bardzo go polubiłam i uwielbiam jak błyszczy się w słońcu :)


2. Kuracja z olejkiem arganowym z Marion.Używam na końcówki przed wysuszeniem włosów, a także na kilka godzin przed myciem również tylko na końce włosów. Od kiedy stosuję ten produkt zauważyłam naprawdę sporą różnicę.


3.Serum do paznokci Regenerum. Jeszcze nie pojawiła się jego recenzja, ale przyznam, że produkt przypadł mi do gustu. Używam go już od ponad 3 tygodni i mogę śmiało stwierdzić, że serum zasłużyło na miarę ulubieńca.


4.Najlepszym nawilżaczem kwietnia była dla mnie niepozorna emulsja Silonda, która sprawia, że skóra jest miękką i gładka. Duży plus za bardzo delikatny zapach.


Jak widzicie ulubieńców jest tylko czterech, ale w czasie ostatnich dwóch miesięcy nie robię jakiś wielkich zakupów, zużywam to co mam. Kiedy tylko uporam się z projektem denko z pewnością grono ulubieńców będzie się powiększać.

A co u Was w kwietniu zasłużyło na miano ulubieńca? :) Dziewczyny! Jakie macie plany na długi weekend? We Wrocławiu pogoda nie rozpieszcza także ja nie mam na razie żadnych konkretnych planów... Miłego dnia! :)



Flickr

 

Chodź pomaluj mój świat Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos