wtorek, grudnia 31, 2013

Życzenia

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, grudnia 31, 2013 2 komentarze



Moje Drogie,

Życzę Wam udanej zabawy sylwestrowej- nieważne czy w domu w wygodnym dresie, na eleganckim balu czy domówce ze znajomymi :) Życzę Wam również aby 2014 rok był pełen samych pozytywnych chwil i kolorowych dni. Niech spełnią się wszystkie Wasze marzenia!

chodzpomalujmojswiat

poniedziałek, grudnia 30, 2013

Zimowy Blink Blink! Czyli lakiery, które złowiłam na promocji.

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, grudnia 30, 2013 1 komentarze
Promocja na kolorówkę w Rossmanie (chodzi o tę -40%) skończyła się już dobre trzy tygodnie temu. Ja wtedy jakoś specjalnie nie szalałam. Stąd brak posta o rossmannowskich zakupach w tym czasie. Nie było jednak tak, że nie kupiłam zupełnie niczego. W moje łapki wpadły bowiem cztery lakiery do paznokci. Za pomocą nich miałam wyczarować zimowe, świąteczne mani. Niestety szybko się rozczarowałam. Tak naprawdę jestem zadowolona tylko z jednego z nich... Z którego? O tym za moment.


Kolejno są to:

1.Wibo WOW effect matte glitters nr 2
2.Wibo Trend edition Be Natural nr 1
3.Lovely BLINK BLINK nr 3
4.Miss Sporty Et Voila! French Manicure nr 1


1. To lakier, który przypadł mi najbardziej do gustu. Nałożony na inny kolorowy lakier sprawia, że ten staje się matowy. Poza tym mnóstwo w nim migoczących płatków. Najlepiej wygląda według mnie na szarej bazie. 

2. Miał być szarym lakierem bazowym pod wyżej opisany top. Razem prezentują się naprawdę super, jednak  szybkość schnięcia i trwałość szaraczka pozostawia bardzo wiele do życzenia... Wynika to pewnie z tego, że limitowanka Be Natural Wibo była już w Rossmannach jakiś czas temu i przez ten długi okres lakier przeleżał gdzieś na zapleczu...Wzięłam go bo to jedyny szary lakier jaki wypatrzyłam wtedy we wszystkich szafach (byłam chyba w ostatni dzień promocji, więc zastałam straszne pustki).

3.W buteleczce wygląda absolutnie bosko! Chciałam po prostu nałożyć go na czerwony lakier i tym sposobem uzyskać świąteczny look. Niestety drobinki brokatu nie chcą wydostawać się zupełnie z opakowania. O pokryciu większej powierzchni płytki tym lakierem nie ma nawet mowy. Strasznie szkoda :(

4.Myślałam (tak myślałam... moja wina), że ten biały kolor okaże się choć w podstawowym stopniu kryjący i wtedy będę mogła nałożyć na niego top z Wibo. Niestety nadaje tylko lekki, mleczny kolor. Pewnie kiedyś, gdy będę mieć ochotę na delikatny i prawie niewidoczny manicure znów po niego sięgnę.

Miałyście któryś z tych lakierów? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat? :)

sobota, grudnia 28, 2013

Ulubieńcy Grudnia

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, grudnia 28, 2013 9 komentarze
Moje Drogie! Dziś chcę napisać Wam w kilku słowach o produktach jakie szczególnie przypadły mi do gustu w tym miesiącu. Kosmetyków nie ma zbyt wielu, gdyż ja jednak jestem z tych osób, które nie bardzo lubią eksperymentować i testować nowe rzeczy. Zwłaszcza jeśli chodzi o pielęgnację i podstawowe kosmetyki do makijażu. Jeśli coś już polubię- najczęściej kupuję do znudzenia :)

TWARZ:

Ziaja ULGA kremowy olejek myjący do twarzy i ciała- w moim przypadku stosuję go tylko do twarzy. Nie wysusza, dobrze oczyszcza, nie podrażnia. Zamówiłam już sobie drugą butelkę. Jeśli robicie zakupy na DOZ to warto wrzucić go do koszyka, ponieważ kosztuję niewiele ponad 7 zł.


Tutti Frutti masło do ciała karmel i cynamon- mój ulubiony zimowy zapach od Farmony! Kilka miesięcy temu miałam peeling o tym zapachu, teraz przyszła kolej na masło (olejek z tej serii czeka sobie na swoją kolej). Masełko fajnie nawilża, dość szybko się wchłania, jest wydajne i lubię je za konsystencję.




Tutti frutti peeling do ciała figi& daktyle - w grudniu testuję właśnie kolejną wersję zapachową tego produktu. Figa i daktyle nie pachną może aż tak słodko i otulająco jak wersja z cynamonem, jednak z samego działania tego peelingu jestem bardzo zadowolona- ma dość duże drobinki i dobrze radzi sobie z wygładzeniem.




 Transparentny puder sypki FM- zdecydowanie wolę pudry transparentne sypkie od tych w kamieniu. Ten sprawdza się świetnie- dobrze wykańcza makijaż, twarz nie wygląda "płasko", nie bieli, jest trwały (nie robię nawet poprawek w ciągu dnia), jest wydajny i ma delikatny zapach :)

Lovely Snow Dust w odcieniu 3- niestety nie udało mi się kupić już złotka widocznego na zdjęciu (w kilku Rossmannach już nie było po nich śladu). Musiałam zadowolić się wersją srebrną. Uważam jednak, że srebro jest również piękne. Lakier jest trwały (u mnie trzyma się nawet 4 dni! to sporo!), daje cudowny, zimowy, "mroźny" efekt. To chyba najładniejszy piasek jaki do tej pory widziałam.

Tialo kremożel do cery trądzikowej- kupując go miałam obawy, jednak stosowany regularnie ( w moim przypadku tylko punktowo, bo za bardzo wysusza) sprawia, że wszelkie niespodzianki goją się dużo szybciej i mniej ich wyskakuje. Według mnie to godny uwagi produkt za niską cenę (ok.15zł).

Beyonce Heat Rush- choć zapach ten mam dopiero kilka dni absolutnie mnie zauroczył i obecnie nie używam niczego innego :) Jest słodki i kobiecy. Z trwałością może nie jest jakoś idealnie, ale w końcu to nie perfumy, a woda toaletowa, więc zapach nie będzie też utrzymywał się od samego rana aż do nocy.


To wszyscy moi grudniowi ulubieńcy. Miałyście któryś z kosmetyków? Co u Was w tym miesiącu zasługuje na miano hitu? :)

czwartek, grudnia 26, 2013

Mały Zoom na świąteczne prezenty

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, grudnia 26, 2013 10 komentarze
Cześć dziewczyny! Większość dzisiejszego dnia spędzę już w domu, także chciałam dziś pokazać Wam co w tym roku znalazłam pod choinką. Wśród prezentów świątecznych znalazły się trzy kosmetyczne niespodzianki:

Beyonce Heat Rush:

Zapach, który dostałam od chłopaka.  Jestem nim absolutnie zachwycona! Słodki i bardzo kobiecy. Na pewno za jakiś czas pojawi się bardziej dokładna recenzja. 

Pupa Crazy Crystals Nail Art Mania:

Zestaw składający się z lakieru oraz czegoś w rodzaju błyszczących kryształków (nie jest to efekt piasku (jak na początku myślałam) ani brokatu). Nie miałam okazji jeszcze go wypróbować, ale na pewno zrobię to na dniach. Otrzymałam zestaw dokładnie w takim kolorze jak na zdjęciu, także bardzo, bardzo mi się podoba.

Bourjois Color Boost:
 

Pomadka w kredce Bourjois ma absolutnie piękny kolor (tutaj 01 red sunrise, który otrzymałam- jednak na żywo jest bardziej czerwony aniżeli fuksjowy jak na drugim zdjęciu). Swoją premierę miała już w Wigilię- pierwsze wrażenia: super! Coś czuję, że będzie to mój ulubiony produkt do ust. Oczywiście niebawem pojawi się tutaj jej recenzja.
 
 Zdjęcia : grafika google

A Wy znalazłyście kosmetyczne prezenty pod choinką? Czego jesteście najbardziej ciekawe? :)


wtorek, grudnia 24, 2013

Wesołych Świąt!

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, grudnia 24, 2013 5 komentarze
Kolorowych i bardzo rodzinnych Świąt! :)

sobota, grudnia 21, 2013

Love2mix organic- Super intensywny szampon dla wszystkich typów włosów- Ekstrakt z organicznej pomarańczy i papryczki chili

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, grudnia 21, 2013 4 komentarze
Cześć dziewczyny! Dzisiaj podzielę się z Wami opinią na temat pierwszego rosyjskiego produktu na jaki się zdecydowałam. Długo byłam kuszona Waszymi pozytywnymi opiniami o kosmetykach z Rosji i w końcu nie wytrzymałam :) Razem z koleżanką ze strony Skarby Syberii zamówiłyśmy sobie po szamponie i odżywce. Mój wybór padł na szampon love2mix z pomarańczą i chili oraz balsam do włosów Receptury Babuszki Agafii (o nim kiedy indziej).

OPAKOWANIE: prosta butelka z wygodnym dozownikiem

POJEMNOŚĆ: 360ml (czyli więcej niż w klasycznym szamponie)

CENA: ja płaciłam za stronie Skarby Syberii około 13 złotych

ZAPACH: cudny! (choć domownicy mają o nim inne zdanie...) pachnie jak ciemna czekolada z dodatkiem pomarańczy. Zapach utrzymuje się  na włosach jeszcze po myciu.

KONSYSTENCJA: dość gęsta (większość szamponów bez SLS, parabenów itd. ma bardziej galaretowatą i gęstą konsystencję)

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Szampon zapobiega wypadaniu włosów i stymuluje ich wzrost, ma odżywcze i rewitalizujące działanie. Za pomocą zawartego w składzie organicznego ekstraktu pomarańczy szampon głęboko oczyszcza włosy i skórę głowy, wzmacnia cebulki włosowe i pobudza wzrost włosów, odświeża skórę głowy. Organiczny ekstrakt z chili poprawia krążenie krwi, zapobiega wypadaniu włosów. Szampon ma przyjemny zapach, nadaje się idealnie do pielęgnacji każdego rodzaju włosów i skóry głowy.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: początkowo po 2-3 użyciach miałam jakieś mieszane uczucia (chodziło o to, że włosy były jakieś przyklapnięte i jakby bez życia), jednak szybko zmieniłam zdanie (polecam peeling skóry głowy, o którym pisała Lady in Purplee:)).  Szampon przede wszystkim świetnie oczyszcza włosy, nadaje się do zmywania olejów. Dość dobrze się pieni jak na szampon o takim składzie. Świetnie pachnie, włosy po umyciu bez problemu można rozczesać (nie plącze, nie kołtuni- czasem nawet rezygnuje  z odżywki). Ostatnio zauważyłam poprawę jeśli chodzi o wypadanie włosów- nie wiem jednak czy pomógł szampon (raczej nie sądzę) a Silica, którą łykam od ponad 2 miesięcy. Poza tym produkt jest wydajny i za taką cenę jak najbardziej warto go spróbować. 

Miałyście ten szampon? Jak się u Was sprawdził? :) Polecacie może inne wersje szamponów z tej serii?

źródło grafiki: love2mix.ru

wtorek, grudnia 17, 2013

Pomysł na prezent: słoiczki DIY

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, grudnia 17, 2013 5 komentarze
Cześć dziewczyny! Dziś chcę przedstawić Wam kolejny DIY pomysł o którym wspominałam w poście o świątecznych prezentach. Tym razem są to marynowane rzodkiewki, marynowane orzechy oraz syrop imbirowy własnej roboty.





Na zdjęciu nie ma jeszcze słoiczków  syropem, ponieważ przed chwilą właśnie go zrobiłam i stygnie jeszcze w nieozdobionych słoikach.

CO JEST POTRZEBNE DO WYKONANIA ORZECHÓW, RZODKIEWEK  I SYROPU?

1.Do orzechów: 0,5kg orzechów włoskich, 4 łyżki soli, 600ml białego octu winnego, 2 laski cynamonu, 6 goździków, kilka ziarenek kolorowego pieprzu

2.Do rzodkiewek: 0,5kg rzodkiewek, 1 litr wody, 100g octu 10%, 1 łyżeczka gorczycy, 0,5-1 opakowanie curry, posiekany koperek, 1 szklanka cukru, 2 łyżeczki soli

3.Do syropu imbirowego: 150g świeżego imbiru, szklanka cukru, 2 szklanki wody

4.Do ozdobienia: w moim przypadku są to papierowe świąteczne serwetki (dostępne w Rossmannie), wstążka i naklejki do podpisania wyrobów (zakupiłam w Nanu-Nana)
 


JAK WYKONAĆ POSZCZEGÓLNE "PRZETWORY":

1.Orzechy dokładnie wypłucz i zalej litrem wody (powinny być przykryte). Dodaj sól i odstaw na 12 godzin. Potem odcedź, ponownie wypłucz i dokładnie osusz papierowym ręcznikiem. Orzechy przełóż do wysterylizowanych słoików. Do rondla wlej ocet, zagotuj i dodaj przyprawy: goździki, pieprz i cynamon. Odstaw do przestygnięcia. Łyżką cedzakową wyjmij cynamon i włóż po kawałku do każdego słoja. Ciepłym octem zalej orzechy i odstaw w suche, chłodne miejsce na 2-3 tygodnie. Nie martw się jeśli zalewa zmętnieje, gdyż po kilku dniach ponownie się sklaruje. Orzechy trzeba zjeść w ciągu 3 miesięcy- pasują do serów i pieczonej wieprzowiny.

2.Główki rzodkiewek myjemy, kroimy w plasterki, lub, jeśli są bardzo duże, w półplasterki. Umieszczamy je w dużej metalowej misce, posypujemy koperkiem i gorczycą. Z pozostałych składników przygotowujemy zalewę, zagotowujemy ją i zalewamy pokrojone rzodkiewki. Wszystko ze sobą mieszamy i odstawiamy na około 2 godziny. Po tym czasie nakładamy do słoików i pasteryzujemy około 15 minut. Rzodkiewki najlepiej smakują po przynajmniej dwutygodniowym "przegryzieniu".

3.Imbir obieramy i ścieramy na tarce. Do garnka wlewamy wodę, wsypujemy cukier i imbir. Stawiamy na ogień i czekamy aż mikstura się nam zagotuje. Potem zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze przez godzinę. Następnie odcedzamy przez sito i przelewamy do buteleczek czy słoiczków.

Jak widzicie i orzechy i rzodkiewki potrzebują trochę czasu by się "przegryźć", dlatego najlepiej przygotowywać je jednak wcześniej. Oczywiście słoiczków nie musicie przygotowywać tylko i wyłącznie na święta- to świetny pomysł na prezent na urodziny, imieniny czy tak zupełnie bez okazji :) Nie wiem natomiast jak smakują, ponieważ robiłam je pierwszy raz :) z połowy porcji rzodkiewek wyszło mi 3 słoiki, cztery słoiczki z połowy porcji orzechów i niecałe dwa słoiczki syropu imbirowego.

I jak podoba się Wam mój pomysł na DIY? :)

 

poniedziałek, grudnia 16, 2013

Pomysł na prezent: świeca DIY

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, grudnia 16, 2013 4 komentarze
Moje Drogie! Zainspirowana Waszymi komentarzami pod wczorajszym postem postanowiłam spełnić prośbę i pokazać jeden z pomysłów na własnoręcznie robiony prezent- świecę.

Zdjęcie przedstawia pierwszą ze świec jaką zrobiliśmy (tak, tak we dwoje zawsze łatwiej i raźniej:))

CO JEST POTRZEBNE DO WYKONANIA ŚWIECY? :

1. Przede wszystkim forma. Ja swoją kupiłam na allegro- jest z dość twardego plastiku. Można użyć również karton po mleku, słoik, tubę po alkoholu (będzie piękny walec) i wszystkiego innego co według Was nada fajny kształt świecy (świecę można zrobić też w szklanej miseczce po innej świecy).

2.Parafina. Parafinę w kawałkach również kupiłam na allegro. Można ją dostać w wielu kolorach i zapachach. Jeśli takowej nie posiadacie można użyć starych niezużytych świec.

3.Knot. Kupiłam również w sieci, ale możecie użyć tych z roztopionych świec.

4.Dodatki do naszej świecy: ziarna kawy, cynamon w laskach, suszone owoce, suszone kwiaty i wszystko inne co Wam przyjdzie do głowy.

5.Metalowy garnuszek by roztopić parafinę.

6.Pędzelek. Wystarczy mały, zwykły pędzelek ze sklepu papierniczego. Przyda się do naklejania ozdób.

7.Wyobraźnię :) To chyba najważniejszy punkt!

WYKONANIE ŚWIECY KROK PO KROKU:

1.W garnku zagotowujemy wodę. Gdy już będzie wrzała wkładamy do niej nasz mały metalowy garnuszek (mój kupiłam w Pepco za 3,99zł). Do małego garnuszka wrzucamy kawałki naszej parafiny albo resztki świec.Nigdy nie podgrzewamy parafiny bezpośrednio na ogniu!

2.W międzyczasie, gdy parafina się rozpuszcza przygotowujemy formę. Ta którą posiadam ma otworek, w który wkładamy knot. Otwór dodatkowo zabezpieczamy papierem/ ręcznikiem papierowym (i workiem foliowym)  lub szmatką, gdyż parafina w stanie ciekłym szybko wydostaje się przez szpary pomiędzy knotem. Jeśli wybieracie opcję jednokolorowej świecy zalewacie całą formę, jeśli świeca ma być w dwóch czy więcej kolorach wlewacie odpowiednią ilość i stawiacie w chłodne miejsce by mogła zastygnąć. Przy obecnych temperaturach radzę wystawić formę na balkon- zastyga w 10-15 min. Następnie rozpuszczacie kolejny kolor parafiny i postępujecie tak samo jak poprzednio. Pamiętajcie: parafina nie może się zagotować!

3.Zostaje już tylko ozdabianie: Ozdabiać można na dwa sposoby: albo niewielkie elementy zatapiamy w świecy (tak jak w tej na zdjęciu- po prostu wrzucacie ziarenka kawy do lekko zastygającej parafiny) albo gdy świeca już zastygnie wyciągamy ją z formy i odrobinę płynnej parafiny nakładamy na pędzelek.Następnie przymocowujemy taki sposobem do świecy suszone owoce, kwiaty itp.

4.Świecę najlepiej jest potem zapakować w celofan i obwiązać kolorową rafią czy wstążką.


Prawda, że proste? :)  Uważajcie tylko by się nie oparzyć!

niedziela, grudnia 15, 2013

Jak kupować świąteczne prezenty?

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, grudnia 15, 2013 4 komentarze
Moje Drogie! Dzisiejszy post nie będzie miał związany z głównym tematem bloga- kosmetykami. Chciałabym podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami na temat kupowania świątecznych prezentów. Wigilia już za trochę ponad tydzień. Dobór odpowiednich prezentów nie jest sprawą prostą. Na wielu blogach i vlogach pojawiały się propozycje prezentów do konkretnej sumy czy dla konkretnej osoby (mamy, taty, siostry, brata, dziewczyny czy chłopaka). U mnie jednak czegoś podobnego nie znajdziecie. Ja swój "mini poradnik" na ten temat zawrzeć chcę w kilku punktach :

1.Po pierwsze nie jest powiedziane, że prezenty trzeba kupować miesiąc, tydzień czy dzień przed świętami. Jesteś na zakupach w lipcu czy we wrześniu i znalazłaś coś, co będzie odpowiednim prezentem pod choinkę (zakładając, że osoba, która będzie nim obdarowana urodziny ma już za sobą ;)) -kup i schowaj w szafie, niech czeka do grudnia :)


2. Zastanów się dobrze z czego najbardziej będzie się cieszyć osoba obdarowywana- nie ma sensu kupować trzeciego szalika, książki, której nie przeczyta czy następnej pary kolczyków. Wiadomo, że niektórzy z nas są zwolennikami prezentów bardziej praktycznych (lubią dostawać np.ubrania czy kosmetyki),a inni wolą dostać coś, co chcieli by mieć, ale sami sobie nie kupią (bo szkoda im pieniędzy, bo się nie przyda, bo to tylko gadżet itd...).


3.Nie jest powiedziane, że tylko droższe prezenty sprawiają najwięcej radości. Nawet niewielkie drobiazgi, które będą fajnie zapakowane z pewnością wywołają ogromny uśmiech :)


4. Lubisz piec, szyć czy gotować?  Zrób prezenty własnoręcznie! :) U mnie w tym roku będą to przetwory w małych słoiczkach (marynowane orzechy, rzodkiewki) i ręcznie robione świece. Takim rodzajem prezentów na pewno zachwycisz osoby obdarowywane.


5. I ostatnie: pamiętaj, że prezenty nie są najważniejsze- liczy się rodzinna atmosfera i możliwość spędzenia tego niezwykłego czasu wśród najbliższych :)



wtorek, grudnia 10, 2013

TIALO kremożel do cery trądzikowej

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, grudnia 10, 2013 4 komentarze
Cześć dziewczyny! Dziś chcę podzielić się z Wami moją opinią na temat kremożelu TIALO. Wydaje mi się, że nie jest to jakiś bardzo popularny produkt, gdyż tak naprawdę nigdy nic o nim nie słyszałam, poza tym nie znalazłam też o nim za wielu opinii w sieci. Postanowiłam więc zaryzykować i sprawdzić go na sobie. Skąd dowiedziałam się w ogóle o TIALO? Któraś z Was (niestety nie pamiętam która, za co bardzo przepraszam) na swoim blogu wspominała, że wrzuciła go do koszyka przy okazji zakupów na DOZ. Mnie zdarza się dosyć często kupować tam różne suplementy diety i leki (np. Silicę- 100 tabletek na DOZ kosztuje 22zł, w SP natomiast ponad 30zł), dlatego przy którymś zamówieniu z kolei również dodałam go do zamówienia.



yyy wybaczcie mi to zdjęcie do góry nogami, ale za żadne skarby nie mogę go obrócić... :)

zdjęcie opakowania pochodzi ze strony producenta : melalecua.com

OPAKOWANIE: opakowanie z pompką z dość mocnego plastiku. Niestety buteleczka nie jest przeźroczysta, także trudno stwierdzić ile produktu pozostało. Mam nadzieję również, że gdy kremożel będzie dobijał dna nie będę mieć problemu z jego zużyciem.

ZAPACH: dość intensywny. Pachnie głównie aloesem no i alkoholem

KONSYSTENCJA: lekki, nieprzeźroczysty krem. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania.

POJEMNOŚĆ: 30ml

CENA: na DOZ kupiłam go za ok. 15zł, natomiast na stronie producenta widnieje cena 18,59 zł 

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA:  Preparat ma lekką konsystencję i dobrze się wchłania nie zostawiając tłustego filmu na skórze. Preparat łączy w sobie przeciwzapalne działanie aloesu z antybakteryjnym działaniem olejku z drzewa herbacianego. Olejek z drzewa herbacianego – Tea Tree Oil (Melaleuca Alternifolia) to jeden z najsilniejszych naturalnych środków bakteriobójczych i grzybobójczych o szerokim zakresie działania, który nie daje efektów ubocznych i nie zakłóca funkcjonowania komórek organizmu. Stosowany jest przy problemach infekcji skóry, przyśpiesza gojenie ran. Posiada także własności uśmierzające ból. Aloes (Aloe Barbadensis) działa łagodząco i regenerująco na skórę. Nawilża ją i odtwarza tkankę skórną przywracając jej zdrowy wygląd. Chroni skórę przed utratą wilgoci. Preparat nadaje się do całodziennej pielęgnacji cery łojotokowej, matuje skórę, zmniejsza wydzielanie łoju i skłonność do zaskórników. Hamuje procesy zapalne, łagodzi podrażnienia. Ze względu na wysoką zawartość olejku z drzewa herbacianego preparat można stosować również jako uzupełnienie terapii czynnego trądziku. Kremożel wskazany jest do całodziennej pielęgnacji cery trądzikowej i tłustej. Może być stosowany pod makijaż.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Producent zaleca aplikację kremu 1 lub 2 razy dziennie na oczyszczoną twarz. Ja jednak ze względu na to, że mam dość suchą skórę stosuję ten preparat raz albo dwa razy dziennie, ale tylko punktowo (ewentualnie na całe czoło, czy brodę, ale nie całą twarz). Przyznam, że na początku stosowania produktu zauważyłam większą ilość nieprzyjaciół na mojej twarzy. Nie jestem jednak w 100% pewna czy winowajcą był kremożel czy może kolejna moja huśtawka hormonalna. Po 3 tygodniach jednak wszystko ładnie się unormowało: zauważyłam, że mam co raz mniej niespodzianek, a te które się pojawiają znikają znacznie szybciej i nie ma po nich śladu. Czoło zrobiło się trochę gładsze (do niedawna miałam sporo tzw. kaszki na czole), a skóra mniej się przetłuszcza (przynajmniej w tych najbardziej strategicznym miejscu- czyli strefie T). Zaskórniki się nie zmniejszyły, ani tym bardziej nie zniknęły- w takie cuda to ja jednak nie wierzę :). Preparat ma dość przyjemny skład: na pierwszym miejscu- olejek z drzewa herbacianego, na drugim-aloes. Po nałożeniu delikatnie piecze, ale nie jest to jakieś uciążliwe czy nie do wytrzymania. U mnie nie wywołał żadnych podrażnień. 

Jeśli macie skórę trądzikową polecam wypróbować. W tym niepozornym opakowaniu kryje się naprawdę przyzwoity produkt, który faktycznie działa :) Aaa i nie zrażajcie się początkowym wysypem (nikt nie mówi, że Wam się to również przydarzy), ale wydaje mi się, że skóra po prostu się oczyszcza. 

Słyszałyście już o serii TIALO? :)



czwartek, grudnia 05, 2013

Puder transparentny sypki FM

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, grudnia 05, 2013 7 komentarze
Cześć dziewczyny! Dzisiaj chcę Wam przedstawić produkt, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Od jakiegoś czasu bardzo polubiłam pudry transparentne sypkie. Miałam zarówno ten z My Secret (to były dwa albo nawet trzy opakowania) oraz z Essence (niestety jest wycofany i obecnie w zamian wprowadzili puder w kamieniu).  Tym razem skusiłam się przy okazji zamawiania perfum na puder z FM. Jest to mój pierwszy produkt do makijażu z tej firmy.

Z uwagi na to, że obecnie nie mieszkam w domu i nie mam jak robić zdjęć będę po raz kolejny posiłkować się zdjęciem znalezionym w sieci:



OPAKOWANIE: ładne i estetyczne. Niestety wykonane z dość miękkiego plastiku i obawiam się, że nie przeżyłoby noszenia w torebce. W środku znajdziemy klasyczne sitko, które występuje w takiego typu produktach. Otworki nie są jakieś wielkie, ale ja nie odrywałam do końca folii zabezpieczającą, tak by nic sie nie wysypywało i bym mogła wygodnie dozować produkt.

ZAPACH: producent wspomina, że puder pachnie białą herbatą. Faktycznie jest delikatny perfumowany. Pachnie przyjemnie.

KONSYSTENCJA: biały, drobno zmielony proszek

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: 
-gwarantuje trwałe wykończenie makijażu
- stworzony na bazie minerałów, które regulują wydzielanie sebum i chronią skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi
- bogaty w pielęgnujące skórę mikroelementy i sole mineralne
- wyciąg z aloesu nawilża i łagodzi podrażnienia
-sproszkowane mikrokryształki minerałów, odbijając światło. ożywiają cerę i optycznie maskują niedoskonałości
- idealne połączenie składników mineralnych daje efekt matowej, aksamitnej w dotyku skóry
- lekka formuła
- delikatnie pachnie białą herbatą
- odpowiedni do każdego rodzaju skóry

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Puder świetnie pełni swoją funkcję. Po nałożeniu na podkład (Revlon Colorstay) jest absolutnie niewidoczny. Nie bieli twarzy, wygląda bardzo naturalnie. Delikatnie matowi skórę- dzięki niemu nie mam problemu z błyszczącą twarzą. Duży plus za zawartość naturalnych składników. W zasadzie zgodzę się z każdym zapewnieniem producenta, może tylko fraza, że kryształki minerałów optycznie maskuje niedoskonałości jest trochę na wyrost. Zdecydowanie najlepszy z pudrów sypkich, transparentnych jakiego miałam okazję używać. 

CENA: obecnie można go dostać za nieco ponad 20zł. Normalnie kosztuje coś około 23zł. W opakowaniu znajdziemy tylko 5g produktu (Dlaczego tylko? Chodzi mi o fakt, iż puder Essence miał ponad 15g- czyli trzy razy więcej). Mimo wszystko warto po niego sięgnąć, gdyż cena idzie w parze z jakością :) Ja na pewno zamówię sobie kolejne opakowanie i z chęcią sięgnę po inne kosmetyki z FM.

A Wy dziewczyny macie jakieś ulubione kosmetyki FM? Możecie mi coś polecić? :)

poniedziałek, grudnia 02, 2013

O Alterrowych szamponach słów kilka...

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, grudnia 02, 2013 11 komentarze
Moje Drogie! Dzisiejszy post chciałam poświęcić szamponom z Alterry. Nie ma chyba bloggerki, która ich nie używała, albo chociaż o nich nie słyszała :) Producent oferuje nam sześć wariantów, dostosowanych do poszczególnych typów włosów. Tak się złożyło, że miałam okazję używać każdego z nich. Dodam jeszcze, że moje włosy są dość suche na końcach, u nasady natomiast przetłuszczają się. Cały czas borykam się z wypadaniem włosów (choć odpukać jest już znacznie lepiej) oraz wrażliwą skórą głowy.

 Szampon dodający objętości Papaja&Bambus:

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Wartościowy kompleks pielęgnacyjny z wyciągami z papai i bambusa doda włosom objętości i siły, wyciągi z mango otoczą je dodatkowo filtrem ochronnym. Włosy zyskają nową witalność od nasady aż po same końce, zostaną wzmocnione i zyskają większą objętość i odporność.

Szampon do włosów matowych i zniszczonych Morela&Pszenica:
ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Cenny, roślinny kompleks z moreli, pszenicy i ekstraktu z winogron nawilża włosy, wzmacnia ich strukturę oraz pielęgnuje skórę głowy. W efekcie włosy lepiej się rozczesują i są znacznie bardziej błyszczące.

Szampon nawilżający do włosów suchych i zniszczonych Aloes&Granat:

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Do produkcji szamponu nawilżającego zastosowano specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: wartościowa kompozycja pielęgnacyjna z wyciągami z aloesu, granatu i kwiatów akacji pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii. 


Łagodny szampon dla wrażliwej skóry głowy Migdał&Jojoba:
ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Odprężenie i łagodna pielęgnacja. każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji łagodnego szamponu Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości. Precyzyjnie zestawiona kombinacja składników odżywczych z wyciągiem z migdałów i jojoby doskonale nadaje się do łagodnego mycia włosów, otacza je delikatnym filtrem ochronnym i koi skórę głowy. 
Szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się Biotyna&Kofeina:
ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji szamponu kofeinowego Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości - wartościowa kompozycja substancji czynnych z prowitaminą B5 i biotyną pielęgnuje i wzmacnia włosy, które stają się sprężyste i piękne. Pobudzające kofeina i nasiona guarany zapewniają dodatkową dawkę witalności i gęstości - od nasady aż po same końce. Włosy sprawiają wrażenie wyraźnie bardziej wytrzymałych.
Szampon regenerujący Makadamia&Figa:
ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnacje . Do produkcji szamponu regenerującego Alterra zastosowaliśmy specjalne dobrane składniki najwyższej jakości : wartościowa kompozycja składników czynnych z wyciągami makadamii i olejem z nasion brokułu dostarcza zniszczonym i łamliwym włosom bogatej pielęgnacji i intensywnego nawilżenia, dodającym im blasku i zdrowego wyglądu. Pielęgnujący kompleks z wyciągiem fig, miodem  i prowitamina B5 wzmacnia strukturę włosów i sprawia , że stają się one sprężyste i łatwiejsze w rozczesywaniu.
Grafika pochodzi ze strony rossnet.pl oraz rossmann.de
Nie będę opisywać każdego szamponu z osobna, ponieważ mam podobne odczucia co do wszystkich produktów.
ZAPACH: każdy z nich naprawdę przyjemnie pachnie. Najbardziej przypadł mi do gustu zapach szamponu z biotyną i kofeiną. Zresztą ja po prostu lubię tego typu klimaty :) 
KONSYSTENCJA: Wszystkie produkty mają gęstą, galaretowatą konsystencję. 
CENA: 9,49 zł za 200ml produktu. Często można go dostać w promocji za 5,99zł (wtedy właśnie kupuję :))
GWARANTOWANE CECHY PRODUKTU (informacje z opakowania wersji do skóry wrażliwej i podrażnionej) : 
-nie zawierają syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
-bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
-łagodne związki powierzchniowo czynne i substancje aktywnie myjące z surowców roślinnych
-dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
-produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego
MOJA OPINIA: Szampony ładnie pachną, mają przyjazne składy (choć swojego czasu było dość głośno w blogosferze czy faktycznie szampony Alterry zawierają same dobre składniki jak zapewniał producent), dość dobrze oczyszczają włosy. Nie zauważyłam jednak by dodawały objętości, odżywiały czy wzmacniały czuprynę. Szampon to jednak szampon- ma myć, za resztę odpowiedzialne są inne kosmetyki do pielęgnacji jak maski, balsamy i odżywki. Żaden z kosmetyków nie podrażnił mi skóry głowy, co zaliczam na duży plus. Jeśli chodzi o wady szamponów to zauważyłam tak naprawdę dwa: po pierwsze są niewydajne (niestety trzeba użyć dość dużej ilości do jednorazowego użycia, tak by pojawiła się piana), po drugie dość mocno plączą włosy i raczej ciężko obyć się bez odżywki (bynajmniej tak dzieje się u mnie). W moim przypadku dobrze jest również raz w tygodniu sięgnąć po bardziej oczyszczający szampon (z SLS), tak by dogłębnie oczyścić włosy. Inaczej po 3 czy 4 myciu z rzędu są dość przyklapnięte i nie wyglądają dobrze.


A Wy dziewczyny co sądzicie o szamponach Alterry? Która z wersji jest Waszą ulubioną, a której zupełnie nie polecacie? :)

Flickr

 

Chodź pomaluj mój świat Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos