wtorek, stycznia 31, 2012

Ulubieńcy stycznia

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, stycznia 31, 2012 11 komentarze
Ze względu na to, że dziś ostatni dzień miesiąca postanowiłam krótko wspomnieć Wam o ulubieńcach. Tak więc nie przedłużając:

Numerem jeden jest bezapelacyjnie gąbka do masażu SYRENA, że ja jej wcześniej nie odkryłam. Świetnie peelinguje, masuje i sprawiła, że moje ciało jest bardziej jędrne i "na swoim miejscu" :)
zdjęcie poglądowe pochodzi ze strony polki.pl

Kolejnymi ulubieńcami jest duet pielęgnacyjny na twarz, który ostatnio stosuję 1-2 razy w tygodniu. Mowa tutaj o peelingu z Dax i masce anty- stress z Ziai. Dzięki temu moja twarz jest gładka, nawilżona i bardziej promienna.
zdjęcie pochodzi ze strony webkupiec.pl

zdjęcie pochodzi ze strony: drogeria.ie

I to tyle, niestety miesiąc nie był pełen kosmetycznych odkryć i wielkich ochów :) Mam oczywiście swoich stałych ulubieńców, ale nie będę wspominać i męczyć Was nimi w każdym miesiącu.

A u Was jak w tym miesiący prezentują się ulubieńcy? :)

poniedziałek, stycznia 30, 2012

Subiektywny przegląd zalegających szamponów

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, stycznia 30, 2012 9 komentarze
Szampony to chyba jedyne produkty, których mam w nadmiarze na łazienkowej półce.
Dlaczego? Bo często na szampon, a dokładnie jego składniki reaguje moja skóra głowy (zresztą nie tylko moja, również siostry i mamy). Wychodzi na to, że mam bardzo wrażliwą skórę głowy i nie wszystkich tego typu kosmetyków możemy używać.
Ot co kryje nasza kolekcja:
Zacznę od Ziai lawendowej (która się schowała i widać tylko czarny dozownik).

Szampon ten jest ok, w miarę dobrze oczyszcza włosy, przedłuża ich świeżość. Jednak dobrze wiem, że moje włosy bardzo szybko się przyzwyczajają i obawiam się, że pod koniec 2 opakowania (bo mamy 2 wielkie 500ml) będę już niecierpliwie czekać, kiedy wyrzucę butelkę do śmietnika i będę mogła kupić coś innego. Ziaja kosztuje ok 7zł za 500ml

Szampon wzmacniający Joanna Rzepa, to szampon,, który jakiś czas kilka dobrych lat temu używałam. Oprócz okropnego zapachu, wiele do zarzucania mu nie mam. Ponieważ całkiem fajnie radził sobie z oczyszczaniem włosów (chociaż jeszcze wtedy nie miałam takiego problemu). Nie pomógł jednak przy problemie wypadania ( a szampon ten jest przeznaczony do włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do wypadania). Zastanawiam się czy po zużyciu Ziai do niego nie wrócę.
 Jego cena to ok. 5zł za 200ml

Joanna Naturia szampon z makiem i bawełną. To kolejna już 4 wersja szamponu z tej serii, który bardzo polubiłam (recenzje Naturii kilkakrotnie pojawiły się na blogu).
Czerwona wersja przeznaczona jest do włosów farbowanych. Kupiłam ją mamie, z myślą o przedłużeniu trwałości jej farbowanych włosów. Sama  włosów nie farbuję, więc opieram się tutaj na opinii mamy. Ona dużych wymagań co do tego typu produktów nie ma, ale nie zauważyła by włosy dłużej zachowały kolor. Z samego działania produktu jest zadowolona.
Jego cena to ok 4zł za 200ml

Kolejny szampon to Nivea, który jednocześnie ma za zadanie zwalczać łupież i zapewnić olśniewający blask włosom.... Według mnie beznadziejny produkt! Zupełnie się nie sprawdza, spowodował straszne swędzenie skóry głowy, wzmógł łupież. Dodatkowo żadnego blasku na włosach nie było...
Jego cena to ok 8-10zł za 250ml

Obok kolejna wersja szamponu Nivea, tym razem w dużej butli do włosów farbowanych lub z pasemkami. "Przedłuża świeżość koloru i gładkość włosów farbowanych".
Nigdy więcej szampionów z tej serii! Mama użyła go dosłownie kilka razy, ponieważ od razu podrażnił jej skórę głowy. Pojawił się również łupież. Kompletnie się u niej nie sprawdził.

Wiadomo, że każda z nas ma inny rodzaj włosów i każdy z szamponów może inaczej reagować przy kontakcie z nimi i ze skórą głowy. Dlatego moją opinią do końca jednak nie powinnyście się sugerować. A nóż szampon z Nivea będzie Waszym ulubionym :)

niedziela, stycznia 29, 2012

Mini słoiczek i problem z głowy :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, stycznia 29, 2012 10 komentarze
Dziś będzie o moim małym za to bardzo praktycznym rozwiązaniu.


Wiadomo, że większość z nas nie zużywa całej saszetki maski do twarzy albo peelingu na jeden raz.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest taki właśnie mini słoiczek (10ml).
Kiedy zostawiałam te produkty w oryginalnym opakowaniu często zmieniały konsystencję a nawet kolor.
teraz wystarczy, że przełożę sobie resztę do pojemiczka i nie mam już z tym problemu.


Myślę, że fajne będzie je mieć przy sobie w czasie podróży, nie trzeba brać ze sobą masy ciężkich i często nieporęcznych pełnowymiarowych opakowań, a potrzebną ilość przełożyć do takiego maleństwa. Kosztuje w Rossmannie 1,30 albo 1,40 (dokładnie nie pamiętam). Na zdjęciach w słoiczku znajduje się drobnoziarnisty peeling z Perfecty :)

Korzystacie z takich rozwiązań?

Styczniowe zużycia + zamienniki

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, stycznia 29, 2012 7 komentarze
W styczniu żużyłam następujące produkty (zainteresowanych odsyłam do recenzji :)) :
-Strawberry Sundae. Peeling truskawkowy (link do recenzji klik!) zamiennik: peeling mango TBS

-Ziaja kokosowy krem do rąk (link do recenzji klik!) zamiennik: Cztery Pory Roku Zimowy krem do rąk

-Garnier mineral deodorant. Active dry (link do recenzji klik!) zamiennik: Lady Speed Stick

-Zmywacz do paznokci Sensique truskawka (link do recenzji klik!)

-Maska mleczna Biovax (jej zużywanie szło mi strasznie opornie...)(link do recenzji klik!) zamiennik: chciałam zamówić odżywkę Jantar, ale w drogerii DOZ jest niedostępna, jeśli nie będzie dostawy kupię kolejny Biovax, ale inną wersję.

-mini masło The Body Shop Mango (link do recenzji klik!) zamiennik:oliwka Ziaja

-Żel pod prysznic z olejkiem Nivea (trawa cytrynowa) zamiennik: Palmolive mleko i oliwka

No byłoby na tyle. Zużyć nie jest jakoś wybitnie dużo, ale i tak jestem zadowolona. Kosmetyków, które gdzieś zalegają już prawie nie ma :)

A może Wy wiecie gdzie mogę kupić stacjonarnie tą odżywkę Jantar? Ja spotkałam się z nią tylko w aptece DOZ, ale od jakiegoś tygodnia nie jest już dostępna :(

sobota, stycznia 28, 2012

PRZYPOMNIENIE O ROZDANIU

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, stycznia 28, 2012 0 komentarze
Jeśli któraś z Was jeszcze nie wzięła udziału, to serdecznie zapraszam na moje rozdanie:

http://www.szufladazkosmetykami.blogspot.com/2012/01/rozdanie-u-chodzpomalujmojswiat.html

Do wygrania kosmetyczne niespodzianki!
Rozdanie trwa do 14.02

piątek, stycznia 27, 2012

Lady Speed Stick

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, stycznia 27, 2012 13 komentarze
Skończył mi się Garnier w kulce, który bardzo polubiłam i miałam zamiar zakupić jeszcze jedno opakowanie, kiedy mama wróciła z zakupów przynosząc 3 różne dezodoranty Lady Speed Stick. Wszystkie miały formę sztyftu.
Wybrałam wersję Floral Magic.



ZAPACH: Pachnie kwiatowo, pudrowo ale na pewno nie drażniąco.

KONSYSTENCJA: mam wersję w kremie, nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że te dezodoranty nie występują w atomizerze

WYDAJNOŚĆ: jak dla mnie najbardziej wydajna forma dezodorantu to właśnie sztyft bądź kulka. Spray kończy się najszybciej.

DZIAŁANIE: naprawdę się u mnie sprawdził, od rana do końca dnia czułam się świeżo , a zapach deo czułam jeszcze późnym popołudniem

PLUSY:
-zapach
-działanie
-ekonomiczna forma sztyftu
-proste, wygodne opakowanie

MINUSY:
-zostawia białe plamy po aplikacji, dlatego trzeba uważać
-nie wierzę w obietnicę producenta : ochrona 24h


Reasumując: Jeśli porównałabym go do Garniera, to stopień i długość ochrony oraz zachowania świeżości jest bardzo podobna.

Nie wiem dokładnie ile kosztował, bez promocji wydaje mi sie, że ok 10-11zł a w promocji ok 8zł

Używałyście Lady Speed Stick? Jak Wasze wrażenia?

czwartek, stycznia 26, 2012

Biurko- czyli miejsce nauki, pracy i dowodzenia blogiem :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, stycznia 26, 2012 9 komentarze
Tak jak wspomniałam wczoraj, przygotowałam dziś wpis o części mojego pokoju w której stoi biurko. Pamiętam, że kiedyś krążył o tym TAG, wtedy nie przyłączyłam się do zabawy, dziś to nadrabiam :)

tak prezentuje się mniej zagracona część biurka ( z lewej strony widać kawałek wieży, dalej stoi pokaźny monitor, router więc miejsca mało). Jak widzicie najbardziej po prawej stronie znajduje się pudełko z kosmetykami TBS na nim pokazywane ostatnio przeze mnie pudełeczko z biżuterią, a na szczycie puszka z kosmetykami kolorowymi. Zaraz obok stoją fiszki (które oczywiście miałam przerobuić, zaraz po ich kupieniu, a było to kilka dobrych miesięcy temu...) stoją bym o nich nie zapomniała.
Za fiszkowym pudełkiem zdjęcie mojego chłopaka. Przy lampce doniczka, pomalowana przeze mnie i przerobiona na pojemnik do przechowywania długopisów itd... powiesiłam sobie na nim również kolczyki, bo ze względu na ich długość, łatwo się plączą i niszczą.
Na biurko mam zawsze krem do rąk (tutaj Ziaja kokos) i moją odżywkę diamentowa siła z Wibo.
Widać jeszcze kubek z niedopitą kawą :) z moim ulubionym motywem: aniołami...

Tutaj zbliżenie na to, co znajduje się nad pudełeczkami: oczywiście anioły. Anioły zbieram: kupuje je sama, często dostaje, te tu widoczne są od mamy i siostry.

Jeszcze wyżej półka, a na niej świeczki, figurki i maskotki. Widać również plakat- fragment dzieła Rafaela.



To by było na tyle, tak właśnie to wygląda.
A może Wy też coś zbieracie? Moich aniołów nie przybywa już tak jak kiedyś (może na szczęście, bo gdzie bym to wszystko pomieściła), ale mam do nich naprawdę duży sentyment :)

środa, stycznia 25, 2012

Kosmetyki kolorowe. Moje przechowywanie cz.2

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, stycznia 25, 2012 11 komentarze
Ostatnio pokazywałam Wam jak przechowuję swoją biżuterię, dziś czas na przechowywanie kosmetyków kolorowych. Tak wiem, że na moim blogu 90% notek to same recenzje, a to z czasem może wydawać się nudne, dlatego wpadłam na pomysł takiej serii postów.
Jutro planuję dodać jeszcze jedną o organizacji mojego miejsca nauki i pracy, a przede wszystkim pisania bloga :) czyili biurka :)

Kosmetyków do makijażu (nie liczę tutaj lakierów do paznokci) mam naprawdę mało. Zresztą same się za chwilę przekonacie. W puszce nie ma mascary, podkładu, pudru i różu ponieważ je trzymam na półce w łazience.

Wszystko mieści sie w takim właśnie metalowym pudełeczku po batonach. (lakier, który mam na paznokciach to MIYO Peacock :))
W środku:

Zbiór moich pędzli :) aż 3, ponieważ mam jeszcze jeden większy do pudru. Jest to pędzelek Essence- jak dla mnie świetny, dobrze i łatwo można rozetrzeć nim cienie. Drugo to pędzel z H&M również fajny, jak za tę cenę (4,9).
4 kredki z Essence, uwielbiam je! naprawdę prosto (dla takiego laika jak ja) zrobić nimi kreskę, są trwałe i mają cudne kolory. Dwie z nich wygrałam w rozdaniu u Karoliny, 2 dokupiłam sama.


Jak widać w puszce trzymam jeszcze:
-paletkę Sleek Au Naturel
-3cieni z Inglota (na tym zdjęciu sie schowały, ale na 1 wstawionym dziś je widać)
-szminkę z Essence (czerwoną) i z Maybelline (fuksja, też się schowała ;))
-Liner wygrany w rozdaniu Paese
-pacynki do cieni z Essence
-hennę czarną (mam zamiar zrobić sobię hennę rzęs, ale bez pomocy drugiej osoby się nie obejdzie)
-bazę pod cienie Virtual

Moje pytanie do Was a propo właśnie bazy: mam już ją rok i dzieją się z nią dziwne rzeczy: zmieniła konsystencję, ciężko nałożyć ją na powiekę, nie chce się rozsmarować i roluje :( szkoda mi jej wyrzucać, bo zostało naprawdę sporo, a data ważności to 12.2012
Czy któraś z Was miała podobny problem z tą bazą?

wtorek, stycznia 24, 2012

PRZYPOMINAJKA o moim rozdaniu :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, stycznia 24, 2012 1 komentarze
Przypominam o moim rozdanio-konkursie.
Link do notki : klik!
Czekam na Wasze zgłoszenia do 14.02 :)
ZAPRASZAM!

Essence stay all day long-lasting concealer

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, stycznia 24, 2012 10 komentarze
Kosmetyki Essence po prostu lubię. Są dobre a niedrogie. Kiedy skończyła mi się trójka korektorów z E. (była o nich osobna notka) znów zajrzałam do Natury by je kupić. Korektory owszem były, ale że lubię testować wszystko co nowe, zdecydowałam się na ten Stay All Day.

Zacznijmy od tego, że producent twierdzi iż nadaje się zarówno pod oczy jak i do maskowania niedoskonałości. To trochę dziwne jak dla mnie, bo albo jedno albo drugie.
Ale z racji tego, że nie mam cieni pod oczyma, nakładam go tam tylko czasem- naprawdę rzadko (jak bardzo sie nie wyśpię bądź jestem zmęczona) a tak służy mi jako tajna broń na niedoskonałości ;)

Dostępne są 2 kolory: 10 natural beige i 20 (chyba light beige, ale nie jestem pewna...)
Produktu jest 7ml i ma aplikator gąbeczkę. (nakładam więc go aplikatorem na twarz, a potem wklepuję palcami).

CO MI SIĘ W NIM PODOBA:

-dobrze radzi sobie z moimi niedoskonałościami, kryje je tak, że kilka dobrych godzin nie są zauważalne
-podoba mi się jego konsystencja
-kolor korektora stapia się z cerą
-raz nałożyłam go na całą twarz (zamiast podkładu, którego akurat nie miałam pod reką) i powiem, że poradził sobie naprawdę przyzwoicie

A CO MI SIĘ NIE PODOBA:
-obietnica producenta o tym, że korektor będzie utrzymywał się 16h, to tak jak dezodorant ma chronić przez 24h...
-na opakowaniu jest wzmianka, o tym, że korektor nadaje się pod oczy, ponieważ zawiera drobinki odbijające światło- niczego takiego nie zauważyłam
-efekt pod oczyma po nałożeniu korektora jest znikomy.. jakby go nie było

Reasumując: moje oczekiwania co do tuszowania niedoskonałości spełnia, tak więc nie są to pieniądze wyrzucone w błoto

kosztuje 10,99zł


poniedziałek, stycznia 23, 2012

Moja biżuteria sztuczna i jej przechowywanie

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, stycznia 23, 2012 6 komentarze
Dawniej namiętnie kupowałam kolczyki, było ich tyle, że ciężko policzyć. Obecnie bardzo rzadko je sobie sprawiam, kupuje czasem jeśli coś bardzo mi się spodoba, albo jeśli wybieram się np. na ślub i nie mam nic, co będzie pasować do sukienki.

Swoje skarby trzymam w pudełku, kupiłam je w Biedronce. Wiem, że to nie jest najlepszy sposób na przechowywanie (bo wszystko się plącze, gubi w czeluściach pudełka) ale obecnie nie mam innej możliwości.
Dodatkowo niektóre kolczyki i wisiorki mam powkładane w takie kolorowe woreczki (można je kupić w Empiku): w czerwonym są wisiorki, w niebieskim drobne kolczyki a w czarnym duże, wiszące kolczyki.
Kolejne zdjęcie to zbliżenie na pierścionki, których raptem mam 5 (a dokładnie 6 bo jeszcze sówka z Ebay, ale gdzieś się zapodziała :)), wszystkie zakupione są w sieciówkach bądź na Ebay i mimo potraktowania ich lakierem do paznokci zaraz po zakupie, brzydko brudzą palce :(

A tutaj moje duże, okrągłe kolczyki, kiedyś bardzo takie lubiłam, obecnie jestem fanką małych i najlepiej wkrętek, więc te leżą sobie i czekają :)
Jeszcze zbliżenie na moje broszko-kwiatki (strasznie lubię takie rzeczy: na włosy,przypięte do bluzki, marynarki, sukienki) a także kilka wybranych przeze mnie kolczyków w wersji mini :)
Ostatnie zdjęcie to wisiory. Również nie mam ich za wiele, uwielbiam  zegar (wspominałam już o nim w notce)
Reszta nieobfotografowanej biżu leży sobie w pudelku.
Większość z tych rzeczy jest już pewnie niedostępna (ja swoje ostatnie kolczyki kupiłam chyba w wakacje...) ale jeśli będziecie miały pytania z jakiego sklepu pochodzą, na pewno napiszę.
Jak Wam się podoba mój zbiór? :)

Jeśli chodzi o biżuterię srebrną (złotej nie mam) to posiadam tylko 2 bransoletki i kolczyki, ale może kiedyś poświęcę jej osobną notkę.

niedziela, stycznia 22, 2012

Perfumy close2you

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, stycznia 22, 2012 5 komentarze
W rozdaniu organizowanym przez VedetteP udało mi się wygrać m.in 7 próbeczek tych perfum.
Dziś chciałabym się z Wami podzielić kilkoma informacjami na ich temat oraz moja opinią.

W zestawie znajduje się 5 zapachów dla kobiet i 2 dla mężczyzn.
Skupię się na tych dla kobiet, ponieważ męskie trafiły do mojego chłopaka. (mam jednak nadzieję, że jego mini recenzja, również w najbliższym czasie znajdzie się na blogu:))
*Wszystkie zdjęcia oraz informacje użyte w tym poście pochodzą ze strony http://www.close2you.pl/

*
INES:
Mocny orientalny zapach. Niezwykle wyrafinowany zapach dla kobiety dojrzałej, pewnej siebie i zdecydowanej.
Perfumy Ines o intrygującym i urzekającym zapachu, stworzone dla kobiety pragnącej osiągnąć sukces, pewnej siebie i zdecydowanej.

Przeznaczenie:
Dla nowoczesnej i eleganckiej kobiety, której zmysłowość i sukces uzupełniają się. *

MOJA OPINIA: Faktycznie Ines to zapach przeznaczony dla dojrzałej kobiety, orientalny, elegancki i zmysłowy. Raczej na wieczór.




*
LUNA:
Uwodzicielskie i zmysłowe perfumy Luna. Dla kobiet, które są oryginalne i niepowtarzalne.
Luna - perfumy  o owocowo-leśnym zapachu, który uwodzi i porywa - jest "magnetyczny",  hipnotyzuje jak pełnia księżyca.
Luna stworzona jest dla kobiet, które chcą być oryginalne i niepowtarzalne.


Zapach:
Zapach tajemniczy, zmienny i zaskakujący, który pobudza wyobraźnię.

Przeznaczenie:
Dla kobiety, która chce zwrócić na siebie uwagę,  nie pozwala o sobie zapomnieć. *

MOJA OPINIA: Zapach jest lekki i orzeźwiający . Kojarzy mi się z dynamiczną, pewną siebie kobietą. Faktycznie zmienny, kiedy wącham swój nadgarstek, za każdym razem pachnie inaczej :)




*
LEILA:
Świeży, kobiecy zapach.
Perfumy Leila o świeżych, kwiatowo - korzennych nutach stworzone zostały z myślą o kobietach  zmysłowych i subtelnych, które pragną podkreślić swoją kobiecość i wydobyć naturalne piękno

Zapach:
Leila to zapach podkreślający  kobiecość,  który pobudza i uwalnia zmysły.

Przeznaczenie:
Dla kobiet, które słuchają własnych  pragnień  - są świadome swoich  silnych  i słabych stron, śmiałych i uwodzicielskich. *

MOJA OPINIA: nie przepadam za korzennymi, bardzo orientalnymi zapachami, a Leila taka właśnie jest. Podoba mi się jednak strasznie buteleczka, uwielbiam takie z dyfuzorem :)





*


MIA:
Perfumy Mia o owocowo-kwiatowym zapachu stworzone są dla pewnej siebie kobiety, szukającej miłości i spełnienia. Idealny lekki zapach na lato.

Zapach:
Mia to zapach pogodnego letniego dnia - bukiet fantazji, oddania i szczęścia. Sprawia, że świat pięknieje.

Przeznaczenie:
Dla młodych kobiet, które są spontaniczne - jednocześnie słodki i świeży. *


MOJA OPINIA: Mia to mój ulubiony zapach, zdecydowanie! Lekki, słodki, owocowy. Idealny na codzień.



*

AMELIA:

Amelia to perfumy o świeżym błyskotliwym, kwiatowym i aromatycznym zapachu - podkreślające wewnętrzne piękno kobiety , uwalniające najskrytsze emocje.

Zapach:
Zapach o dwóch obliczach -  radosny a zarazem ciepły i otulający

Przeznaczenie:
Amelia jest dla aktywnych, nowoczesnych kobiet, pełnych pasji, które cenią wszystko, co niezwykłe i indywidualne. *

MOJA OPINIA:
Zdecydowanie kwiatowy zapach. Bardzo kobiecy. W zasadzie dla kobiety w każdym wieku.

Zdjęcia próbeczek:


Dodam jeszcze, że wszystkie zapachy są są stworzone przez Close2you tzn. nie są odpowiednikami innych, popularnych zapachów.
Próbeczki można zamówić sobie za darmo, trzeba tylko pokryć koszta wysyłki, które wynoszą 3,50. Uważam, że to bardzo fajne rozwiązanie, zwłaszcza, że perfumy nie są dostępne nigdzie indziej poza internetem.

Miałyście styczność z tymi zapachami? Który wydaje być najbardziej pasującym do Was? :)


sobota, stycznia 21, 2012

O peelingu gruboziarnistym z Perfecty

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, stycznia 21, 2012 10 komentarze
Ostatnio zauważyłam u siebie suche skórki w okół nosa i na policzkach. W ferworze nauki i zaliczeń moja twarz była przesuszona i  szorstka . Poszłam więc do Rossmana by kupić peeling z Perfecty, używałam już go kilka razy i byłam naprawdę zadowolona. Pamiętam tylko, że zawsze brałam wersję drobnoziarnistą (ze względu na męcznie twarzy antybiotykami i silnymi lekami, raczej nie stosowałam nic silnejszego w działaniu). Tym razem wzięłam obie wersje. Dziś recenzja peelingu gruboziarnistego.


Produkt przeznaczony jest do cery tłustej i mieszanej ( a moja mieszana jednak jest: strefa T to mały koszmar).

WYDAJNOŚĆ:
10ml (saszetka) myślę, że spokojnie starczy na 2-3 razy. Peeling należy wykonywać 1-2 razy w tygodniu.
ZAPACH:
morski, bardzo przyjemny
KONSYSTENCJA:
 zielona maź z dość dużymi drobinkami orzecha włoskiego. Dobrze się nakłada i spłukuje.

SKŁAD:
drobinki z orzecha włoskiego- usuwają martwy naskórek
minerały morskie i witaminy A,E,B5 - wspomagają barierę ochronną skóry
alantoina- łagodzi podrażnienia
miód z dzikich kwiatów- odświeża cerę i nadaje ładny koloryt

Należy na umytą skórę twarzy nałożyć peeling, masować ok 1-2 min. a następnie spłukać wodą.
Drobinki są dość ostre, a moja skóra była lekko zaczerwieniona, ale dosłownie przez chwilę. Wydaje mi się, że dla bardzo wrażliwej i delikatnej skóry, może być zbyt mocny.

EFEKT: 
skóra jest miękka, delikatna, znika problem skórek, oczyszczona i na pewno lepiej wchłania inne produkty kosmetyczne. (Dlatego ja często używam najpierw peelingu, a potem nakładam maskę)

REASUMUJĄC:
Najlepszy peeling kosmetyczny z drogerii jakiego używałam. Faktycznie dość ostry i nie nadający się do wszystkich rodzajów cery, ale działanie bez zarzutu!

W Rossmanie saszetka 10ml kosztuje 1,59

Którą wersję wolicie: drobno czy gruboziarnistą? :)

piątek, stycznia 20, 2012

Maska anti-stress Ziaja z glinką żółtą.Każdy rodzaj skóry.

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, stycznia 20, 2012 6 komentarze
Recenzowałam już na blogu maskę regenrującą (moja ulubiona) i maskę do skóry wrażliwej z glinką różową.
Pora na antystresową.

WYDAJNOŚĆ: Jedna taka saszetka starcza mi na 2 razy, dość grubą warstwę nakładam zawsze na twarz i szyję.
ZAPACH: Zapachem przypomina mi ciasto jabłkowe (połączenie jabłek, cynamonu i świeżego ciasta), naprawdę! Ciacho mojej babci pachnie tak samo! :)
KONSYSTENCJA : Lubię konsystencję tych masek, nie za gęsta nie za rzadka, nie ma równiez problemu z jej zmywaniem.

SKŁAD:
Wersja anti-stress zawiera :
glinkę żółtą: która ma łagodzić podrażnienia
olej Canola: odżywiający i zmiękczający naskórek
glicerydy kokosowe: ochroniają warstwy naskórka
witaminę C: rozjaśnia i poprawia koloryt cery

Maskę trzymam zawsze trochę dłużej, niż jest to zalecane ok. 20-25 min.

EFEKT:
Skóra jest miękka, gładka, wyrównana. Wygląda zdrowo i promiennie.Co do kolorytu to wiadomo, po jednej saszetce widocznego efektu jeszcze nie będzie.

REASUMUJĄC:
bardzo fajna maska, polubiłam ją i na pewno będę stosować tę wersję na przemian z regenerującą:)

W Rossmanie kosztuje 1,49 zł.

Lubicie te maski? :)

czwartek, stycznia 19, 2012

O mocy i możliwościach pewnej gąbki :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, stycznia 19, 2012 7 komentarze
Zdaje sobie sprawę, że Ameryki tu nie odkryję, ponieważ większość z Was z pewnością ma u siebie i stosuje ten kosmetyczny gadżet .


Mowa oczywiście o gąbce do masażu. I choć kupując ją (mam akurat gąbkę do masażu SYRENA) nie byłam przekonana, że może coś zdziałać:  myliłam się:)

 Każda z takich gąbek posiada 2 różne strony myjące: jedną standardową, drugą zaś z wypustkami i o mniej zbitej strukturze (najczęściej koloru białego).

Na tą pierwszą najczęściej wylewam odrobinę płynu lub żelu do kąpieli, ponieważ tworzy naprawdę dużo piany (co wydaje się być ekonomicznym rozwiązaniem).
Druga z wypustkami jest idealna do masażu ciała: jest dość ostra (skóra po takiej czynności zawsze jest u mnie lekko zaczerwieniona), działa jak peeling: po zabiegu ciało jest miękkie w dotyku, dodatkowo przy masażu pobudza krążenie krwi. Wydaje się być dobrym sposobem na walkę z wrastającymi włoskami u nóg . (ja niestety mam taki problem na niewielkiej powierzchni jednej nogi).


Reasumując:
Uważam, że jest to tania alternatywa dla różnego rodzaju peelingów (bo niektóre z nich to właściwie tylko żele z zatopionymi drobinkami, a kosztują naprawdę sporo...).

Ciężko mi powiedzieć  jak będzie się zużywać, czy nie popęka i nie zżółknieje , ponieważ stosuję ją od tygodnia. Ale jeśli nawet trzeba będzie ją wymienić po 3-4 tygodniach, za taką cenę naprawdę się opłaca. Muszę koniecznie kupić sobie jeszcze wersję antycelulitową.

Gąbka do masażu kosztuje ok 3zł. Ja swoją kupiłam w Caerfourze.

Wolicie wersją do masażu czy antycelullitową? :)

KURACJA CEL: ZDROWE WŁOSY I PAZNOKCIE :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, stycznia 19, 2012 5 komentarze


Jak wiadomo jesień i zima nie sprzyjają naszym włosom i paznokciom. Kilka tygodni temu skończyłam swoje opakowanie Skrzypu polnego, a że efektów nie chcę zaprzepaścić tym razem zdecydowałam się na SKRZYPOVITĘ 1 raz dziennie.
Nie ukrywam, że zachęciła mnie promocja w SuperPharm za 2 opakowania (po 50tabletek) trzeba zapłacić 25,99zł. To ponad 3miesięczna kuracja, dlatego uważam, że naprawdę się opłacało.

Suplement ten oprócz skrzypu zawiera również: Biotynę, Witaminę :B6,A,C, Tiaminę, Ryboflawinę, Kwas Pantotenowy, Cynk, Ekstrakt z ziela pokrzywy, PABA, L-metioninę.

Z opakowania możemy się dowiedzieć iż L-metionina to aminokwas niezbędny w procesie syntezy białek. Wraz z L-cysteiną stanowi składnik budulcowy włosa.
PABA natomiast to kwas para-aminobenzoesowy, który niweluje oznaki wczesnego starzenia, a także koryguje niedobory barwnika we włosach i skórze.

Nie oczekuję cudów, wystarczy tylko że stan moich włosów nie pogorszy się. Głównie chodzi mi o to by nie wypadały tak, jak kiedyś. A paznokcie nie rozdwajały się i nie łamały.




Wczoraj w terminie zero udało mi się zdać egzamin, dziś tylko czeka mnie jedno zaliczenie i doczekałam się krótkich ferii (UWr jak nikt inny przez Euro nie dał nam prawdziwych ferii w tym roku :( ). W trakcie przerwy zabieram się w końcu za swoją pracę mgr....

środa, stycznia 18, 2012

Zielono Mi ! 260 Green Grass od Rimmela

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, stycznia 18, 2012 2 komentarze
Ten lakier to już mój ostatni gwiazdkowy prezent. Zielona trawa pochodzi z serii I love lasting finish.
Zaznaczę, że lakier zapakowany był w  folię, co jest dowodem na to, że nikt go jeszcze nie odkręcał ((tak mi sie chociaż wydaje :))Kolor jest intensywny (akurat mój aparat uchwycił go w 100%), trawiasty, jak dla mnie bardziej na wiosnę i lato,dlatego miałam do tej pory tylko raz pomalowane nim paznokcie.
Nakłada się dobrze, nie smuży, do pełnego krycia potrzebujemy dwóch warstw.
Pędzelek standardowy (może ciut grubszy niż MIYO).
Schody zaczynają się przy trwałości. Tylko 2 dni...W końcu to LONG LASTING nail colour i do czegoś go zoobowiązuje.
Chociaż ja radziłabym kupić go i wypróbować, moje paznokcie są strasznie kapryśne...
Za 8ml na paatal.pl zapłacimy ok 5zł. Nie mam pojęcia jaka jest jego cena standardowa w drogeriach.


Znalazłam równiez w sieci (zdjęcie pochodzi ze strony stylistka.pl) warianty kolorystyczne tej kolekcji lakierów i nawet jeśli odcienie są przekłamane (to zresztą widać przy zieleni) fuksja i róż po prawej strony są dla mnie idealne! :)

wtorek, stycznia 17, 2012

ROZDANIE wystarczy być tylko obserwatorem :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, stycznia 17, 2012 4 komentarze
Dziewczyny, zapraszam i zachęcam Was do wzięcia udziału w rozdaniu (notka z wczoraj, znajduje się poniżej). Wystarczy być tylko obserwatorem mojego bloga  :)

poniedziałek, stycznia 16, 2012

ROZDANIE u chodzpomalujmojswiat :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, stycznia 16, 2012 52 komentarze
Od dziś do 14.02 będzie trwało rozdanie w którym nagrodą będzie kosmetyczna niespodzianka (uścislając dwie niespodzianki , ale o tym niżej) .
Oto zasady. Aby wziąć udział należy:
1.Być publicznym obserwatorem mojego bloga. (warunek konieczny!)
2.Można polubić mój  fanpage na Facebooku. (za polubienie +2 losy)
3..Dodać mnie do blogrolla (+1 los)
4.Dodać krótką informację o rozdaniu wraz ze zdjęciem (+1 los)

Dodatkowo należy dokończyć zdanie: Produkt kosmetyczny o którym marzę.....

Osoba, której odpowiedź będzie najbardziej ciekawa i kreatywna również otrzyma niespodziankę :)
Zgłaszać można się pod notką konkursową na moim blogu według podanego schematu:
Obserwuję jako:
Na Fanpagu Facebooka: (wystarczy podać inicjały, bądź stronę )
Mam Cię w blogrollu:
Link o rozdaniu do notki na blogu:
Produkt kosmetyczny o którym marzę.....


POWODZENIA :) Wyniki podam 15.02, przypominam, że wygrywają 2 osoby : jedna zostanie wylosowana, drugą wybiorę :)


Edytowałam trochę zasady, wiem, że nie wszystkie macie konta na Facebooku, więc nie chcę komuś automatycznie blokować możliwości wzięcia udziału.

Marchewkowy ASTOR Fash'n STUDIO (104)

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, stycznia 16, 2012 4 komentarze
Lakier ten dostałam w prezencie gwiazdkowym. Jest to jak dla mnie typowo jesienny pomarańczowy kolor, który od razu skojarzył  mi się z jednodniowym sokiem marchewkowym ;)
Cóż, trzyma się ok 3-4 dni na paznokciach, nie odpryskuje, a powoli się ściera. Ma pędzelek podobny do lakierów MIYO- cienki, niezbyt długi. Jeśli chodzi o aplikację to niestety ma tendencję do smużenia, dlatego trzeba się trochę pomęczyć, aby uzyskać satysfakcjonujący efekt.
Nie wiem niestety nic więcej, o tej serii lakierów Astora, ale wydaje mi się, że to nowsza albo starsza(?) wersja kolekcji MIKADO, którą kilkakrotnie widziałam w Rossmanie (te lakiery leżą zawsze w takiej miseczce w szafie Astora).

Podsumowując: idealny nie jest, ale uwielbiam go za kolor i to on gości ostatnio najczęściej na moich paznokciach ;)

PLUSY:
-kolor
-trwałość (bo lakier trzymający się u mnie do 4 dni to naprawdę cud)
-cena (na paatal.pl kosztuje ok 4zł)

MINUSY:
-smuży
-trzeba się trochę nagimnatyskować przy malowaniu

Zdjęcie jest trochę ciemne i kolor minimalnie różni się od rzeczywistego.

niedziela, stycznia 15, 2012

MMM czyli Mini Masło Mango z The Body Shop

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, stycznia 15, 2012 3 komentarze
W tej notce wspominałam, że na święta dostałam zestaw z TBS klik! , na pierwszy ogień poszło masełko.
Ponieważ zużyłam je już całe, spieszę do Was z krótką recenzją.

Zacznę od tego, że mini wersja ma tylko 50ml dlatego starczyło mi go na jakieś 3 tygodnie... Niestety niewiele. Masło dostaje ode mnie wielki plus za zapach ( nie wiem jak pachną inne, ale chyba niedługo wybiorę się w końcu do TBS, żeby zobaczyć co oni tam mają i jak pachnie każda z serii ). Ma gęstą prawdziwie maślaną konsystencję (nie lubię jak balsam nazwany jest masłem...), wchłania się szybko.
Zapach niestety nie pozostaje na skórze (smaruję się wieczorem, rano po nim nie ma już śladu), za to działanie produktu jest jak najbardziej ok! Nawilża jak powinien nawilżać.

Podsumowując:

PLUSY:
-zapach
-nawilżenie
-konsystencja
-proste opakowanie z mocnego plastiku

MINUSY:
-cena... (za 65 zł nigdy nie kupiłabym pełnowymiarowej wersji, wiem, że teraz niektóre zapachy są za 33zł)
-testowanie na zwierzętach (troche więcej napisałam o tym w pierwszej notce dotyczącej całego zestawu)
-parabeny (wiem, że są osoby, które przywiozują do tego dużą uwagę, dlatego może być to wielki minus)


Produkt jest fajny, ale jak za taką cenę myślę, że można znaleźć coś o podobnym działaniu i właściwościach a o wiele tańsze. Dlatego z pewnością kupię sobie teraz jakieś masło z niższej półki cenowej, by porównać je z TBS.

A może Wy polecicie mi coś? :)

sobota, stycznia 14, 2012

Recezja zbiorcza lakierów MIYO

Autor: chodzpomalujmojswiat o sobota, stycznia 14, 2012 13 komentarze
Przedstawiam Wam rodzinkę lakierów MIYO, która znajduje się z moich lakierowych zbiorach. Są to:

1. Ciemny róż (niestety aparat nie oddał kompletnie koloru) no 20 SHOWGIRL (Link do krótkiej recenzji z września 2011 )
2. Fiolet (miał swoją premierę we wczorajszej notce) no 21 VIOLET
3. Pomarańcz z czerwienią no 17 SUMMER
4. Jasna zieleń ( a nawet powiedziałabym z odrobiną morskiego) no 28 GRAPE
5. Wanilia no 13 PEACOCK

Każdy z lakierów zamknięty jest w dość prostej ( takie właśnie lubię) buteleczce o pojemności 8ml. Posiadają cienki, niezbyt długi i wąski pędzelek .
Co do samej aplikacji: lakier nakłada się wygodnie, bardzo szybko schnie. Do pełnego krycia używam 2 warstw. Trwałość to w zależności ok 2-3 dni (zależy ile przy tym myję naczyń, sprzątam itd, dodam, ze niestety u mnie lakiery nie trzymają sie zbyt długo...).
Jeśli miałam powiedzieć parę słów o samych odcieniach, to najbardziej lubię SUMMER ,SHOWGIRL i VIOLET : są intensywne, dobrze kryją, bardzo fajnie prezentują się na paznokciach.
Nie do końca pasuje mi GRAPE ale tylko z takiego powodu, że nie przepadam za zielonymi lakierami. Po prostu kolorem nie trafił w mój gust.
PEACOCK natomiast, bardzo mi się podoba w buteleczce, ale strasznie smuży... Ciężko go nałożyć na paznokcie, gdzie niegdzie widoczne są również prześwity, a efekt jest taki sobie.

Podsumowując: to całkiem fajne lakiery za niską cenę 4,99 za 8ml, z pewnością kupię jeszcze jakiś odcień. Może mój PEACOCK jest jakiś felerny, albo wszystko zależy od koloru...

piątek, stycznia 13, 2012

Niewielkie zakupy z Natury + ulubiony ostatnio manicure

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, stycznia 13, 2012 11 komentarze
Od razu bardzo przepraszam za te paskudne, ciemne a na dodatek niewyraźne zdjęcia, ale pogoda jest dzisiaj straszna: pada deszcz na przemian ze śniegiem jest ciemno i ponuro :(  (właśnie mam za oknem śnieżno-gradową nawałnicę....) Chciałam pokazać Wam mój ulubiony ostatnio manicure, o którym wspominałam we wczorajszej notce:


Tak prezentują się moje paznokcie na 3 dzień (wybaczcie widac już powoli, że lakier odpryskuje). Użyłam lakiery MIYO no 21 VIOLET (strasznie lubię te ich lakiery są niedrogie, bardzo szybko schną, mają świetne kolory i utrzymują się na moich paznokciach 3-4 dni, a to już całkiem sporo...) oraz na palec serdeczny nałożyłam brokatowy glitter Essence i  jest to numer 72 Time for romance. To bordowo-różowo mieniące się mniejsze i większe drobinki. Poniżej zdjęcie obu lakierów.
Ja jeśli maluje sobie paznokcie na codzień, nie przepadam by za efektem brokatu na każdym z nich. Dlatego najczęściej nakładam tylko na jeden panokieć u każdej ręki. Wydaje mi się, że efekt jest wtedy delikatny a zarazem ciekawy. Natomiast jeśli idę na jakąś imprezę czy inne wyjście, wtedy lubię poszaleć :)

Na koniec mam dla Was zdjęcie moich  małych zakupów z Natury: zmywacz do paznokci Sensique (już druga butelka, pisałam o nim jakiś czas temu, błyszczyk Essence, korektor Essence (kiedy go trochę poużywam na pewno dodam recenzję i maska z Ziai regenerująca (chociaż miałam kupić tą anti-stress ale nie było, zajrzę przy najbliższej okazji do Rossmanna i tam na pewno zakupię)
A teraz zabieram się za przeglądanie Waszych blogów a potem zabieram za naukę. Miłego dnia!

czwartek, stycznia 12, 2012

Trochę marudzenia. Już nawet aparat mnie nie słucha i Essence glossy lipbalm miłe zaskoczenie.

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, stycznia 12, 2012 4 komentarze
Zacznę od tego, że wróciłam dziś z uczelni zwarta i gotowa do zrobienia zdjęć na bloga. Specjalnie nawet pomalowałam paznokcie, żeby pokazać Wam mój ulubiony ostatnio duet lakierowy.
Ale niestety, padła mi bateria w aparacie... I dziś zdjęć nie będzie :(

Czy Was też dopadła ostatnimi czasy jakaś jesienno-zimowa chandra? Nie chce mi się kompletnie nic, a w środę mam pierwszy (i na szczęście ostatni egzamin!). A oprócz tego kilka innych rzeczy do zrobienia. Ja jednak należę do tych osób, które robią wszystko na ostatnia chwilę (niestety...). Poza tym jakoś tak wszystko mnie przytłacza (wisi i wisieć będzie nade mną widmo mojej pracy magisterskiej). Zwolniłam się z pracy, więc nawet nie mogę wybrać się na zakupowego poprawiacza nastroju, ponieważ zwyczajnie nie mam za co.

Wybaczcie za to chaotyczne i niepoukładane marudzenie. Nie meczę już Was i przechodzę do krótkiej recenzji błyszczyka Essence glossy lipbalm. (którego oczywiście zdjęcia nie mam, dlatego znów muszę posiłkować się znalezionym w sieci. Zdjęcie pochodzi ze strony: beautycosmetic.biz)


Do wyboru mamy bodajże 5 wariantów: melon (nowość), truskawka, wiśnia, owoce leśne i różowy smoczy owoc (to jest pitaja, nie znam i nie jadłam...) Ja mam truskawkową wersję (03).
Błyszczyk pachnie dość chemicznie (czasami mam wrażenie, że gorzko...) no ale powiedzmy, że w niewielkim stopniu przypomina  jednak truskawkę. Podobnie jest z jego smakiem.
Podoba mi się natomiast niezmiernie jak wygląda na ustach, jest raczej transparentny (możliwe, że inne smaki będą trochę nadawać kolor), ale posiada masę malutkich, mieniących się drobinek, które powodują, że nasze usta wydają się pełniejsze.
Zjada się jak typowy błyszczyk. Tubka jest bardzo wygodna w użyciu: możemy dozować produkt w zależności od potrzeb.
 Pomijając zapach i smak (koniecznie muszę wypróbować jeszcze jakiś wariant, będzie to pewnie melon:)) nie miałam pojęcia, że błyszczyk Essence  tak bardzo przypadnie mi do gustu ze względu na efekt jaki daje na ustach.

Za 8,5 ml tubeczkę zapłacimy ok 4,50.

Używałyście tego błyszczyka? Chętnie przeczytam, którą wersję powinnam sobie  jeszcze zakupić :)


ZACHĘCAM DO LAJKOWANIA MOJEGO FANPAGE NA FACEBOOKU :) WYSTARCZY KLIKNĄĆ " LUBIĘ TO!" BY ZOSTAĆ OBSERWATOREM.

środa, stycznia 11, 2012

Pędzel do pudru For You Beauty

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, stycznia 11, 2012 6 komentarze
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję nie kosmetyku, a dodatku bez którego nie wyobrażam już sobie swojego codziennego makijażu. Jest to pędzel do pudru For You Beauty.

Pędzel ten był moim pierwszym pędzlem w życiu. Kupiłam go kilka miesięcy temu w Rossmanie. Do tego czasu swój puder w kamieniu nakładałam gąbeczką, albo aplikatorem do niego dołączonym.

Jak na moje wymaganie (które w kwestii takich akcesorii do makijażu nie są zbyt wysokie) to naprawdę fajny i tani pędzel . Przede wszystkim nie wypada z niego włosie, jest miękki i na pewno nie podrażnia twarzy przy aplikacji. Dobrze się go myje, szybko schnie i wraca do swojego pierwotnego wyglądu.
Jego design jest prosty : przeźroczysta dość gruba rączka, dodatkowo można go bez problemu postawić.

Kosztuje ok 11-12 złotych w cenie regularniej, ale widziałam go ostatnio w promocji za 9.

Dziewczyny przepraszam Was, że znów zamieszczam zdjęcie z internetu (pochodzi ze strony uroda.com), ale kiedy przychodzę do domu jest ciemno i robienie ich mija się zupełnie z celem.
Jutro kończę szybko zajęcia, więc postaram się obfotografować wszytko co czeka na swoje recenzje :)

Flickr

 

Chodź pomaluj mój świat Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos