czwartek, listopada 28, 2013

AA, nawilżający peeling enzymatyczny

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, listopada 28, 2013 3 komentarze
O peelingu przypominam sobie zawsze wtedy, kiedy widzę, że podkład na twarzy nie wygląda tak jak powinien... Często borykam się z suchymi skórkami, poza tym stosując maści i kremy anty trądzikowe cera lubi sobie pokaprysić. Dotychczas zawsze sięgałam po peeling enzymatyczny z Perfecty. Zresztą myślałam, że innego na półkach w Rossmannie po prostu nie ma. Któregoś razu jednak, podczas promocji na maseczki AA w oczy rzucił mi się właśnie ich peeling:





Peeling znajduje się pod maseczką zwężającą pory, której jeszcze nie zdążyłam przetestować.

OPAKOWANIE: klasyczna saszetka mieszcząca 10ml produktu

ZAPACH: dość wyrazisty- kwiatowy, ale bardzo przyjemny. Szczerze mówiąc produkty AA kojarzyły mi się do tej pory z delikatnymi, ledwo wyczuwalnymi zapachami. Producent zaznacza iż kompozycja zapachowa jest hipoalergiczna.

KONSYSTENCJA: kremowa i typowo maseczkowa

JAK STOSOWAĆ PEELING? : Nanieść na skórę twarzy, omijając okolice oczu, pozostawić na skórze na około 5-10 minut, a następnie dokładnie zmyć letnią wodą.

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Nawilżający peeling enzymatyczny jest przeznaczony do skóry wrażliwej, nietolerującej peelingów mechanicznych- łagodnie złuszcza i wygładza naskórek oraz odpowiednio nawilża skórę, nadając jej miękkość. Enzym z owoców papai delikatnie złuszcza obumarłe komórki, odsłaniając zdrowy i miękki naskórek. Kwas hialuronowy oraz gliceryna, dzięki doskonałym właściwościom wiązania wody, zwiększają stopień nawilżenia w naskórku. Prowitamina B5, alantoina oraz wieloskładnikowy mikrolipidowy system MLS zwiększają tolerancję skóry na wpływ czynników zewnętrznych będących przyczyną nadwrażliwości.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE:  zaraz po nałożeniu produktu czułam lekkie szczypanie. Obawiam się więc, że mimo zapewnień producenta peeling nie nadaje się do skóry bardzo wrażliwej. Poza tym po aplikacji nie zauważyłam żadnej różnicy. Niestety peeling nie wygładził cery, nie pomógł również pozbyć się skórek (co w przypadku np.peelingu Perfecty jest już zauważalne). 

Bardzo ciekawa jestem jednak maseczki widocznej na zdjęciu, ponieważ czytałam już o niej kilka pozytywnych opinii.

Jaki peeling jest Waszym ulubieńcem? Możecie polecić coś do wrażliwej i suchej skóry?

wtorek, listopada 26, 2013

Farmona Tutti Frutti, olejek do kąpieli liczi&rambutan

Autor: chodzpomalujmojswiat o wtorek, listopada 26, 2013 4 komentarze
Olejek ten pojawił się w ostatniej kosmetycznej gazetce Biedronki. Początkowo chciałam kupić wersję karmel&cynamon (miałam już peeling o tym zapachu- boski!) jednak nie było jej po prostu w sklepie. Z półki wzięłam więc liczi&rambutan.

 źródło: farmona.com

OPAKOWANIE: prosta i przeźroczysta butelka. Bardzo lubię taki minimalizm, jeśli chodzi o opakowania.
Farmona jakiś czas tego zmieniła wygląd całej serii "Tutti Frutti" i uważam, że zmiana jest jak najbardziej na plus.

POJEMNOŚĆ: 500ml

CENA: 9,99zł w Biedronce (potem można było go dostać za 8,99zł)

ZAPACH: słodki, owocowy i letni. Nie jest jednak duszący czy oblepiąjący. Bardzo trwały- czuć go jeszcze na ciele kilka godzin po kąpieli.

KONSYSTENCJA: Produkt ma konsystencję płynu do kąpieli. Wbrew nazwie- olejek nie jest ani tłusty ani bardzo rzadki.

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: TROPIKALNE SZALEŃSTWO, KTÓRE WYZWALA ZMYSŁY! Niezwykle słodkie liczi, uprawiane w Państwie Środka od 2000 lat, to symbol i ulubiony owoc chińskich cesarzy z dynastii Ming. Połączone z soczystym, rześkim rambutanem z Malezji nadaje skórze niespotykany, fascynujący aromat upojnej, letniej zabawy.Wyjątkowo lekka, puszysta piana z opalizującymi, złocistymi drobinkami zmysłowo otula i rozświetla ciało, a zniewalający zapach wibrującej słodkości liczi z intrygującą nutą rambutanu uwodzi, relaksuje i pozwala oddać się błogiemu lenistwu. Dzięki zawartości kompleksu nawilżającego nie wysusza skóry, delikatnie ją wygładza i zmiękcza.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: olejek stosuję zarówno jak płyn do kąpieli jak i żel pod prysznic. Wlewając około 50ml produktu pod strumień ciepłej wody uzyskamy całkiem pokaźną i pachnącą pianę, której zapach rozniesie się po całej łazience. Pod prysznic sprawdza się równie dobrze. Olejek nie wysusza skóry, można by nawet rzec, że delikatnie ją nawilża. Jedyną rzeczą do jakiej mogę się przyczepić jest fakt iż produkt nazwany został opalizującym...Hmm o ile w butelce można dostrzec bardzo delikatne, mieniące się drobinki, o tyle na ciele ich nie widać. Zresztą każda z nas po kąpieli korzysta z ręcznika, także jakim cudem ten opalizujący efekt miałby pozostać na ciele... 

Reasumując to jeden z fajniejszych produktów do mycia ciała z jakim miałam do czynienia. Polubiłam go w takim stopniu, że na mikołaja zażyczyłam sobie cały zestaw Tutti Frutti: olejek, masło oraz peeling (tym razem o moim ulubionym zapachu: karmel&cynamon).

Miałyście ten olejek? Co o nim sądzicie? Lubicie serię Tutti Frutti z Farmony? :)

niedziela, listopada 24, 2013

Ziaja ulga, kremowy olejek myjący do twarzy i ciała

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, listopada 24, 2013 9 komentarze
Znalezienie dość dobrego produktu do oczyszczania mojej twarzy do prostych nie należy... Najważniejsze jest to by kosmetyk nie ściągał jej i nie wysuszał. Jeszcze kilka miesięcy temu moim absolutnym ulubieńcem był krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży firmy Alterra. Niestety produkt wycofano.... (dalej nie mogę zrozumieć, dlaczego Rossmann wycofuje najbardziej lubiane i popularne kosmetyki do pielęgnacji). Na olejek z serii Ulga skusiłam się dość przypadkowo. Będąc w Auchan stałam sobie przy półkach z kosmetykami do pielęgnacji twarzy i ukazał mi się on. Przekonał mnie napis na opakowaniu: do twarzy i ciała oraz niewysoka cena (ok 8zł).


źródło zdjęcia: ziaja.com

OPAKOWANIE:  butelka z białego plastiku. Bardzo lubię tą prostotę w designie Ziai. Produkt w odpowiedniej ilości bez problemu można wydobyć z opakowania.

ZAPACH: olejek jest bezzapachowy, jednak wiadomo, że jakiś tam zapach posiada (chodzi o to, że poszczególne składniki pachną same w sobie), jest on jednak bardzo delikatny i praktycznie niewyczuwalny

POJEMNOŚĆ: olejek dostępny jest w dwóch pojemnościach 250 i 500ml (wydaje mi się, że ta większa pojemność ma dodatkową pompkę)

CENA: Auchan ok 8zł 

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: kremowy olejek myjący do skóry twarzy i ciała o długotrwałej aktywności łagodzącej. Zapewnia bezpieczeństwo stosowania, działa jak kojący kompres, zawiera tylko niezbędne składniki receptury.

preparat hypoalergiczny, bezzapachowy
0% mydła
0% barwników
0% SLESu
nie ma zasadowego odczynu
minimalna bezpieczna ilość konserwantów
testowany pod kontrolą dermatologiczną

 DZIAŁANIE:
łagodzenie skóry wrażliwej
Delikatnie natłuszcza i łagodnie myje.
Tworzy kremową i aksamitną pianę.
Zapewnia długotrwały efekt miękkiej i gładkiej skóry.
Zapobiega podrażnieniom i przesuszeniu naskórka.
Redukuje szorstkość, suchość i nadmierne łuszczenie.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Na wstępie wspomnę, że olejku używam tylko i wyłącznie do twarzy. Przede wszystkim nie przesusza i nie ściąga skóry na czym najbardziej mi zależało. Jeśli chodzi o oczyszczanie z makijażu to radzi sobie przyzwoicie, choć są dni kiedy mam wrażenie niedomytej twarzy. Olejek nakładam na pełny makijaż, bez uprzedniego  zwilżenia twarzy wodą.  Aha i jeśli chodzi o kwestię nazwana produktu olejkiem... Lepiej pasowałoby określenie go mleczkiem, gdyż ma identyczną konsystencję i kolor. 

Przy stosowaniu jak zapewnia producent nie pieni się. Jest dość wydajny. Duży plus za przyjazny skład i minimalną ilość konserwantów. 

Czy kupię go ponownie? Kuszą mnie obecnie produkty Fitomed (a także ich naprawdę dobre recenzje) także najprawdopodobniej zakupię coś innego. Nie mówię, że olejek jest zły, nie jest to jednak produkt, który stałby się moim absolutnym ulubieńcem i ciężko byłoby zamienić mi go na coś innego :)

czwartek, listopada 21, 2013

Jak dbam o swoje włosy? wrzesień/październik/listopad

Autor: chodzpomalujmojswiat o czwartek, listopada 21, 2013 2 komentarze
Dziewczyny! Dzisiejszy post chcę poświęcić mojej pielęgnacji włosów. Przyznam, że od wakacji dużo się zmieniło. Są to zmiany jak najbardziej na plus, dlatego chciałabym się z Wami nimi podzielić.Same zobaczcie:

SZAMPONY/ ODŻYWKI/ MASKI:

Przede wszystkim nie używam jednego produktu cały czas. Maski stosuję średnio raz na tydzień. Odżywkę staram się nakładać po każdym myciu.

-Alterra, szampon do włosów granat&aloe vera do włosów suchych i zniszczonych 
-Alterra, szampon do włosów biotyna&kofeina do włosów osłabionych i przerzedzających
-Ziaja Biosulfo, szampon przeciwłupieżowy
- Love2MIX, super intensywny szampon dla wszystkich typów włosów (pomarańcza i chili)
-Selsun Blue, szampon przeciwłupieżowy (raz na 2-3 tyg.)



-Deba, repair conditioner, odżywka do wszystkich typów włosów 
-Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Balsam ziołowy specjalny do każdego rodzaju włosów
-Alterra, maska do włosów granat&aloe vera
-Kallos Latte, maseczka do włosów zniszczonych 

SUPLEMENTY DIETY:

-Silica suplement diety
-witamina B2* (ze względu na częste zajady i białe plamki na paznokciach)




INNE:

-Szczotka Tangle Teezer
-Marion, 7 efektów, kuracja z olejkiem arganowym
-Marion, termoochrona, serum chroniące przed działaniem wysokiej temperatury

*witaminę B2 łykam by pomogła na wieczny problem z zajadami oraz pojawiające się białe plamki na paznokciach

Efekty?

Widoczne gołym okiem: włosy są mocniejsze, bardziej błyszczące i miękkie. Wyglądają dużo zdrowiej i znacznie mniej wypadają. Zauważyłam wiele małych baby hair :) 

Grunt to regularność stosowania kosmetyków i cierpliwość. Chcę wrócić jeszcze do olejowania włosów, którego zaprzestałam jakiś czas temu. 

Chętnie dowiem się jakie są Wasze włosowe hity jeśli chodzi o szampony, maski oraz odżywki! Czego warto jeszcze spróbować? :)

poniedziałek, listopada 18, 2013

Bielenda, balsam do ust Soczysta Malina

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, listopada 18, 2013 6 komentarze
Tego się właśnie obawiałam... Niestety moje obowiązki nie pozwalają mi na tak częste pisanie postów. W sobotę i w niedzielę robię sobie najczęściej odwyk bez komputera, także same rozumiecie :) Dziś napiszę Wam kilka słów o produkcie do ust, po który w okresie jesiennym sięgam najczęściej. Mowa o malinowym balsamie do ust o zapachu maliny:

OPAKOWANIE: Prosta i niewielka tubeczka mieści w sobie 10g produktu. Dodatkowo produkt zapakowany jest w kartonik.

APLIKATOR: ścięty dziubek z niewielkim otworem sprawia, że balsam aplikuje się wygodnie i szybko

ZAPACH: dość chemiczny, choć spotkałam się z dużo gorszymi. Pachnie podobnie do owocowej wazeliny jakie można kupić praktycznie w każdej aptece :)

KONSYSTENCJA: balsam (to nie błyszczyk, jak sama nazwa wskazuje) jest gęsty i treściwy
 
CENA: ok 7zł w Rossmannie

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Balsam do ust soczysta malina skutecznie pielęgnuje i natłuszcza delikatny naskórek ust, likwidując uczucie spierzchnięcia, ściągnięcia i suchości.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE:  polubiłam ten balsam gdyż dobrze nawilża i faktycznie pielęgnuje usta. Jego bardzo treściwa i tłusta konsystencja przypomina mi wazelinę. Dzięki higienicznemu aplikatorowi produkt możemy nakładać gdzie chcemy i powtarzać tę czynność wielokrotnie (Bielenda wypuściła też masełka w malutkich puszkach, w tym wypadku nie przekonuje mnie jednak forma aplikacji). Balsam nadaje ustom delikatny kolor (nadaje się świetnie jako baza również pod szminkę) i blask.Produkt nie poradzi sobie pewnie z bardzo suchymi i spierzchniętymi ustami, ale do tego służą już bardziej specjalistyczne preparaty. Gdyby miał jeszcze ciut bardziej naturalnie malinowy zapach mógłby z pewnością pretendować do miana must have tej jesieni :)

Do wyboru oprócz maliny jest również wiśnia oraz brzoskwinia.

Miałyście? :) Co sądzicie o tym produkcie? A może jesteście posiadaczkami masełka do ust z tej samej serii?

środa, listopada 13, 2013

Rimmel Salon PRO 500 i 313

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, listopada 13, 2013 13 komentarze
Te dwa lakiery zdecydowanie należą do moich ulubieńców ostatnich miesięcy. Kupiłam je jakoś w sierpniu na dużej promocji w Rossmannie, gdzie za sztukę zapłaciłam chyba 9,90 zł (normalnie kosztują jakoś 18-19zł), więc za cenę jednego mogłam sobie pozwolić na dwie sztuki :) Wybrałam kolor 500- peppermint i 313-cocktail passion:

Dlaczego je lubię?

-bo mają  grubszy i płaski pędzelek przez co dobrze się aplikują

-mają przyzwoite krycie (zawsze nakładam dwie warstwy)

-szybko schną

-dość długo się utrzymują (no może nie 10 dni jak twierdzi producent! ale nie jest źle)

-nie odbarwiają płytki

-są dostępne w wielu odcieniach

-są wzbogacone lycrą

-mają żelowe wykończenie

-nie odpryskują, a po prostu się ścierają

-na razie nie zauważyłam by gęstniały

Obecnie nie mam jak pokazać Wam tego jak wyglądają na paznokciach (znów dwa mi pękły i musiałam ściąć wszystkie króciutko:( ). Uwierzcie mi jednak na słowo, że warto wypróbować :)

Miałyście lakier z serii Rimmel PRO? Wydaje mi się, że skuszę się jeszcze na jakieś odcienie podczas promocji -40% na kolorówkę w Rossmannie :)

poniedziałek, listopada 11, 2013

Jakość za grosze- Isana Krem do rąk kwiat pomarańczy

Autor: chodzpomalujmojswiat o poniedziałek, listopada 11, 2013 8 komentarze
Korzystając z wolnego dnia chciałabym napisać Wam kilka słów o ulubionym ostatnio kremie do rąk. Niepozornie wyglądającą tubkę zakupiłam już jakiś czas temu w Rossmannie za nieco ponad 3zł.
Wybaczcie za tą próbną tubkę, ale krem mieszka od jakiegoś czasu w mojej torebce.

OPAKOWANIE: Biała prosta tubka.Krem łatwo jest wycisnąć z opakowania.

POJEMNOŚĆ: 100ml

CENA: ja kupiłam za ok 3zł w promocji, nie wiem jaka jest cena standardowa (poza tym no niby edycja limitowana, więc obawiam się, że produkt może być niedostępny:( )

ZAPACH: uwielbiam! pomarańczowy, ale nie taki stricte cytrusowy (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi), ja powiedziałabym, że bardziej mleczny

KONSYSTENCJA: idealna- niezbyt rzadka, ale też nie bardzo gęsta

ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Isana krem do rąk kwiat pomarańczy o świeżym zapachu pomarańczy i kwiatu pomarańczy został opracowany specjalnie dla pielęgnacji suchej skóry dłoni. Bogata formuła pielęgnująca z masłem kakaowym, pantenolem i gliceryną intensywnie rozpieszcza dłonie. Dopełnieniem kompozycji pielęgnującej jest wysokowartościowy olej z pestek moreli. Krem do rąk łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając na skórze klejącej się warstewki. Bez olejów mineralnych, bez silikonów, bez parabenów. 

MOJA OPINIA O PRODUKCIE: Według mnie bardzo dobry krem za grosze. Nie pozostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania, pięknie pachnie. Dla mnie stopień nawilżenia jest wystarczający, nie jest to jednak produkt, który będzie się nadawał do bardzo mocno przesuszonych czy pękających dłoni.  Martwi mnie tylko fakt, że na opakowaniu napisane jest: "edycja limitowana"...Dziewczyny! orientujecie się czy ten krem jest nadal dostępny w Rossmannie? Miałyście styczność z tym produktem? Co o nim sądzicie? :)


niedziela, listopada 10, 2013

Tangle Teezer. Warto?

Autor: chodzpomalujmojswiat o niedziela, listopada 10, 2013 10 komentarze
Szczotkę Tangle Teezer kupiłam dopiero niedawno, mimo że już od dawna czytałam o niej wiele pochlebnych opinii. Dlaczego w końcu zdecydowałam się na zakup? Przede wszystkim dlatego, że od jakiegoś czasu mam spory problem z plączącymi się włosami. Być może wpłynęła na to pielęgnacja, którą trochę zmieniłam (np. szampon Ziaja o którym pisałam w poprzednim poście- działa bardzo dobrze, ale strasznie plącze włosy). Poza tym moje włosy strasznie elektryzują się i grzebień oraz kosmetyki dyscyplinujące niezbyt dawały sobie z tym radę. Spośród wielu kolorów i modeli  wybrałam model SALON Elite w kolorze fioletowo- różowym.


Szczotkę używam już od ponad miesiąca i mogę o niej już co nieco napisać : przede wszystkim absolutnie nie żałuję zakupu! Jak wiecie Tangle Teezer do najtańszych nie należy (jej cena w zależności od modelu waha się w granicach 40-70zł). Jednak jej działanie wynagradza każdą wydaną złotówkę. Szczotka świetnie rozczesuje włosy, nie szarpiąc ich przy tym. Świetnie nadaje się do delikatnego masażu. Zauważyłam, że przy czesaniu nie wypada mi już tyle włosów, ile miało to miejsce przy czesaniu się grzebieniem (używałam takiego plastikowego o dość rzadkich zębach).

Jedynym mankamentem tego modelu jest brak  nakładki, która zabezpieczałaby ząbki przed połamaniem i zniszczeniem (niektóre modele takową posiadają). Dlatego też zawsze pilnuję by kłaść szczotkę ząbkami do góry. Do jej ewentualnego transportu będę używać oryginalnego kartonika w jakim otrzymałam swój Tangle Teezer. 

Ja bardzo polecam szczotkę i żałuję, że nie zakupiłam jej wcześniej :) A Wy macie swoje TT? co o nich sądzicie?


piątek, listopada 08, 2013

Ziajowe Love... czyli wracam :)

Autor: chodzpomalujmojswiat o piątek, listopada 08, 2013 4 komentarze
Cześć dziewczyny! Dawno mnie tu nie było, zresztą nosiłam się już z zamiarem wykasowania bloga. Być może powinnam po prostu zmienić adres i zacząć od nowa- dokładnie tak jak stało się w moim życiu prywatnym. Nie o tym jest jednak ten blog. Decyzji jeszcze nie podjęłam, także na razie wracam i postaram dość regularnie tu bywać :) 

Całe dnie jestem poza domem i tak naprawdę nie mam nawet kiedy zrobić zdjęć- wstaję jest ciemno, wracam jest ciemno. Być może uda mi się trochę pocykać w weekend (wszystko zależy od aury) dziś jednak będę posiłkować się zdjęciami ze strony producenta. Dzisiejszy post chciałabym poświęcić produktom Ziaja, które odkryłam podczas ostatnich dwóch miesięcy i które bardzo lubię stosować. Gotowe? No to zaczynamy  :)

MOJE ZIAJOWE LOVE (wrzesień, październik, listopad):

1.Czekoladowy peeling myjący gruboziarnisty:





Bardzo polubiłam ten produkt za działanie (dobrze złuszcza martwy naskórek), nawilżenie (pozostawia delikatnie tłustą powłokę) i zapach (uwielbiam!). Peeling to kosmetyk, który towarzyszy mi regularnie od wielu miesięcy i już wiem, że nie mogę się bez niego obejść :)
cena: ja kupiłam go za ok.11-12zł na promocji w SP

pojemność: 200ml (niestety nie jest zbyt wydajny)

2.Rebuild odbudowa skóry- ukierunkowane modelowanie biust.dekolt, masło ujędrniające:

Bardzo dobrze nawilża i napina. Faktycznie można zauważyć, że skóra jest bardziej sprężysta. Wiem, że pewnie obeszłabym się bez tego masła, ale mam trochę nadziei, że wsmarowywanie tego typu specyfików zaprocentuje za kilka lat ;) Masło pachnie dość orientalnie i ziołowo. Mi zapach przypadł bardzo do gustu i uważam, że jest idealny na tę porę roku.

cena: 12zł (promocja SP)

pojemność: 200ml

3.Kremowe mydło arganowe:

To dość nowa propozycja Ziai. Kremowe mydła dostępne są w trzech wariantach zapachowych. Ja posiadam wersję arganową, a także z kaszmirem. Oba zapachy są otulające i dość intensywnie. Na jesień i zimę sprawdzą się wyśmienicie. Mydełka nie wysuszają skóry i są wydajne.

cena: 7,60zł (firmowy sklep Ziaja)

pojemność: 500ml

4.Ziaja Biosulfo, szampon przeciwłupieżowy:

Bardzo dobrze oczyszcza (nie radziłabym stosować go jednak codziennie, a co 2-3 mycie, bo jednak wysusza). Pomaga przy problemie z łupieżem. Ładnie pachnie i dobrze się pieni.

cena: 7zł (sklep firmowy Ziaja)

pojemność: 250ml


I to będzie dziś na tyle. Miałyście któryś z tych produktów? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat? Lubicie firmę Ziaja? :)

zdjęcia pochodzą ze strony: ziaja.com



Flickr

 

Chodź pomaluj mój świat Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos