środa, listopada 30, 2011

Zużycia w listopadzie

Autor: chodzpomalujmojswiat o środa, listopada 30, 2011
Gdzieś na początku listopada zrobilam listę kosmetyków, które chciałabym zużyć w tym miesiącu.
Nie ze wszystkimi jednak mi się udało.

zacznijmy od szamponu: była już wersja z siarką i bursztynem, teraz zużyłam zieloną herbatę z pokrzywą (na zdjęciu). Obecnie używam kolejnego szamponu z tej serii. Z cytryną i miodem. Recenzja wkrótce :)

Zużyłam również peeling Mango z Biedronki. Nie do końca się polubiliśmy, wolę jednak cukrowy z Daxa.


Pożegnałam się również z mini masełkami z Bootsa, to jest wersją kakaową i orzechem brazylijskim (zostało mi go doslownie na jedną aplikację)

Do kosza trafilo również opakowanie po błyszczyku Essence Stay With Me- My favorite milshake. Zamiast niego kupiłam sobie nowy odcień: 07 Kiss Kiss Kiss, czyli kobiecą, klasyczną czerwień. Jestem zauroczona kolorem i jego intensywnością.

Żel pod prysznic i płyn do kapieli Johnson's and Johnson's również udalo mi się skończyć, przyznam szczerze, że miałam duzy problem, aby go zużyć. Nie dla mnie są jednak wielkie, litrowe butle. Szybko mi się nudzą :)

I to bylo by na tyle.. Przy Waszych zużyciach, moje się chowa :) planowałam jeszcze zmęczyć mój żel do mycia twarzy i odżywkę do włosów- okazały się jednak być bardzo wydajne, dlatego ostatecznie znikną z mojej łazienki do końca tego roku!

6 komentarze:

sauria80world on 30 listopada 2011 18:55 pisze...

czekam na recenzję :)

zoila on 30 listopada 2011 19:09 pisze...

Gratuluję :). Pokaż Kiss kiss kiss na ustach :)

Wera on 30 listopada 2011 19:41 pisze...

dobre i tyle:)

mala9mi on 30 listopada 2011 21:21 pisze...

Też głosuje za swatchem Kiss kiss kiss!:)

chodzpomalujmojswiat on 1 grudnia 2011 08:25 pisze...

obiecuję swatcha jak tylko znajdę chwilę na zdjęcia :)

Karolina on 1 grudnia 2011 21:46 pisze...

Oj zobaczysz przyjdzie miesiąc, gdy sama się zdziwisz, że aż tyle zużyłaś :D

Prześlij komentarz

Flickr

 

Chodź pomaluj mój świat Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos