Firmę Marion polubiłam ostatnio za kurację z olejkiem arganowym. Będąc w drogerii capnęłam tym razem 60 sekundową maseczkę z serii Nature Therapy (ocet z malin& koktajl owocowy). Dużo dobrego słyszałam o płukance octowej z tej serii (przy najbliższej okazji na pewno się w nią zaopatrzę), dlatego postanowiłam wypróbować maskę. Niestety produkt ten dostępny jest tylko w wersji saszetkowej (saszetka według producenta wystarcza na dwie aplikacje).Wolałabym jednak wersję w butelce czy innym opakowaniu, gdyż wychodzi to znaczniej ekonomicznie, ale jeśli nie ma tego co się chce, to się bierze to co jest :)
Oczywiście z zakręcenia nie zdążyłam zrobić zdjęcia maseczce a opakowane wylądowało już w koszu. Także posiłkuje się zdjęciem ze strony producenta: www.marion.pl
OPAKOWANIE: saszetka, która dodatkowo zaopatrzona jest w plastikowy dzióbek, który pozwala nam na zamknięcie opakowania i chroni przed wysychaniem czy wylaniem się produktu
ZAPACH: bardzo przyjemny, owocowy. Czuć go na włosach :)
POJEMNOŚĆ: 15ml
CENA: 2,50 zł (C.H Feniks we Wrocławiu)
KONSYSTENCJA: maseczka nie jest jakoś wybitnie gęsta, ale nie spływa z włosów. Kolor lekko różowy.
ZAPEWNIENIA PRODUCENTA: Panujący obecnie trend powrotu do natury, zainspirował Laboratorium
Marion Kosmetyki do stworzenia nowej serii do pielęgnacji włosów
opartej na occie z malin, wzbogaconej dodatkowo owocowymi ekstraktami.
Właściwości octu znane były od wieków, jednakże dopiero nowa
biotechnologia potrafi w pełni wykorzystać jego dobroczynne działanie.
Seria Nature therapy to wyjątkowa kombinacja natury i nowoczesnej
technologii dla naturalnie zdrowych włosów, nie zawiera parabenów, SLES i SLS.
Stworzona została do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów,
szczególnie wymagających wzmocnienia, w celu przywrócenia im blasku,
siły i elastyczności.
MOJA OPINIA: Nie do końca wierzę,że są produkty do włosów, które po 60 sek pozostawienia ich na włosów zrobią wielkie WOW. Maseczkę specjalnie dwukrotnie trzymałam na włosach właśnie tylko przez tak krótki czas, by przekonać się czy naprawdę zdziała coś w minutę. Kolejnym razem bowiem planuję nałożyć ją na ok 15-20 min i trzymać pod ręcznikiem. Wracając do rzeczy: już po minucie włosy są bardziej zdyscysplinowane, gładsze i miękkie. Ładnie pachną. Maseczka absolutnie nie obciąża i jest pozbawiona parabenów, SLS i SLES (choć silikony w składzie ma...). Ciężko mi stwierdzić czy ma jakiś większy wpływ na wzmocnienie włosów, gdyż po dwukrotnym jej użyciu trudno cokolwiek zauważyć. Żałuję tylko, że maseczka dostępna jest tylko i wyłącznie w takich saszetkach, bo zapowiada się naprawdę dobrze :) Na pewno kupię jeszcze jedno opakowanie.
A Wy stosowałyście ten produkt? Jakie jest Wasze zdanie o kosmetykach Marion?
10 komentarze:
Miałam z tej serii mgiełkę i nie zrobiła kompletnie nic
Nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z Marionu. :)
nie znam tej maseczki, a wydaje się być fajna:) pozdrawiam
Sama nie używałam, ale własnie czytałam, że trzeba dłużej potrzymać najlepiej pod czepkiem i są lepsze efekty :)
Obietnice producenta brzmią jak dobra bajka :D Trochę trudno o wzmocnienie jeśli się nie nakłada przy skalpie tej maseczki ;)
Chcę ją wypróbować...
M
Jak ma dość fajny skład to się na nią skuszę i wypróbuję ;)
ja nie byłam zadowolona z tej maseczki.
Bardzo lubię kosmetyki Marion :) Nie miałam okazji jeszcze wypróbować tą maseczkę do włosów, ale może kiedyś się na nią skuszę :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie na news:*
Lubię maliny, więc ta maseczna mówi do mnie :) Saszetki przydają się na wyjazdy ;)
Prześlij komentarz